Korespondencja z Paryża
Relacja naszych siatkarzy z olimpijskim podium to historia powszechnie znana. Polska jest mocarstwem od lat, co udowadniają zarówno seryjne sukcesy reprezentacji, jak i klubów, ale drużyna narodowa medalu igrzysk wyczekuje od 1976 roku. Poniedziałkowy mecz był już dla niej szóstym ćwierćfinałem turnieju olimpijskiego w XXI wieku — wszystkie poprzednie kończyły się porażkami.
Polaków leczyli z marzeń o medalu Brazylijczycy (0:3), Włosi (2:3), Rosjanie (0:3), Amerykanie (0:3) oraz Francuzi (2:3). Słoweńcy jak dotąd nie mogli, bo oni na igrzyskach debiutują, ale gdyby brali udział w którymś z poprzednich turniejów i trafiliby właśnie na naszą reprezentację, byliby zapewne górą.
Czytaj więcej
Świątek to największa gwiazda polskiego sportu, a Swoboda - sportowej popkultury
Mowa przecież o zespole, który długo był dla Polaków seryjnym prześladowcą. Zmieniali się trenerzy, drużynę wzmacniali kolejni gracze z głębokich zasobów naszej siatkówki, a kiedy przychodziło do fazy pucharowej wielkich imprez, Słoweńcy zwyciężali: w 2015, 2017, 2019 i 2021 roku. Zaczął oswajać ich Vital Heynen, gdy wygraliśmy w półfinale Ligi Narodów, ale złamał - dopiero Nikola Grbić.
Paryż 2024. Polscy siatkarze grali jak u siebie. Iga Świątek mogła się uśmiechnąć
Polacy za kadencji Serba pokonali Słoweńców w czterech z pięciu meczów, co sprawiło, że przed poniedziałkowym meczem przestał nas wreszcie straszyć szyld przeciwnika i mogliśmy skupić się na tym, co nowe, czyli zmartwieniach dotyczących formy naszej drużyny.