Reklama

Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"

Jesteśmy przyzwyczajeni do takiego trybu życia. Zapomnimy o siatkówce na kilka dni, a potem już ze świeżym spojrzeniem wejdziemy w nowy sezon – opowiada „Rzeczpospolitej” Jakub Kochanowski, siatkarz reprezentacji Polski.

Publikacja: 04.10.2025 07:28

Jakub Kochanowski

Jakub Kochanowski

Foto: PAP/Leszek Szymański

Jak się pan czuje jako kapitan reprezentacji Polski? Na spotkaniu z kibicami zastępował pan Bartosza Kurka.

Zawsze podkreślam przy takich okazjach, że jestem kapitanem w zastępstwie Bartka, który niestety nie mógł spotkać się z kibicami w siedzibie Orlenu. Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedzie.

Kapitana może zastąpić osoba, która ma sporo do powiedzenia w drużynie.

Myślę, że nie dzielimy się na takich, którzy mają coś do powiedzenia w szatni i takich, którzy siedzą cicho. Funkcjonujemy w drużynie na równych zasadach. Padło na mnie, bo mam trochę stażu w drużynie i doświadczenia.

Czytaj więcej

Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"

Jak odnaleźliście się w zmienionej reprezentacji? Był moment, w którym poczuliście, że wszystko się zazębiło?

Początek turnieju finałowego Ligi Narodów był tym momentem, w którym sami sobie udowodniliśmy, że potrafimy całkiem nieźle grać. Potem szliśmy za ciosem do samego końca.

To były mocne ciosy, trzy wygrane po 3:0...

Mamy z Chin bardzo słodkie wspomnienia, które zostaną z nami na długo.

Reklama
Reklama

Szczególnie słodko było po zwycięstwie bez straty seta nad Włochami?

Zawsze jest przyjemnie, gdy się wygrywa finał, a jeśli jeszcze z taką drużyną i w takim stylu, to wychodzi z tego jeszcze większa przyjemność.

Podejrzewam, że przez następnych kilka lat na drodze do zdobycia trofeum Włosi będą dla nas głównym przeciwnikiem i odwrotnie – my dla nich też

Jakub Kochanowski

Włosi nazywają mecze z Polską „siatkarskimi klasykami”. Wy też tak do tego podchodzicie?

Tak to się układa od kilku lat i podejrzewam, że przez następnych kilka będzie tak samo, że na drodze do zdobycia trofeum Włosi będą dla nas głównym przeciwnikiem i odwrotnie – my dla nich też. Jeśli tak się stanie, to będzie to oznaczało, że będziemy zawsze blisko wygrywania turniejów. Może się z tego zrobić taka trochę tenisowa formuła, gdzie przez lata było kilku dominatorów. W siatkówce też dwie duże drużyny mogą rozstrzygać o losach pucharów, ale jeśli tak miałoby być, to ja jestem na pokładzie.

Podoba się panu nowy format mistrzostw świata, podczas których zdarzyło się dużo niespodzianek?

Niespodzianki moim zdaniem wynikały z tego, że ten sezon po igrzyskach olimpijskich jest specyficzny i kilku drużynom powinęła się noga. Nowy format jest dobry i lepszy od starego, bo mundial z 2018 był wykańczający. Rozegraliśmy wtedy mnóstwo meczów w krótkim czasie. Teraz mistrzostwa może są trochę za bardzo rozciągnięte w czasie, ale siedem meczów do rozegrania jest optymalne, żeby wyłonić najlepszą drużynę na świecie.

Przed nowym sezonem PlusLigi każdy mecz mniej rozegrany w kadrze jest na wagę złota?

Paradoksalnie tak to wygląda, że im mniej meczów, tym dla nas lepiej. Mamy już pewien „przebieg” w nogach, a młodsi nie jesteśmy. Z roku na rok trzeba coraz bardziej na siebie uważać, bo zdrowie ma się jedno.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Reklama
Reklama

Jak pan będzie odpoczywał, bo teraz tylko tydzień wolnego, a potem trzeba wracać do treningów?

Terminarz nie wybacza, nie ma czasu na miesięczne refleksje i odpoczynek. Jesteśmy do tego trybu życia przyzwyczajeni i będziemy umieli zapomnieć o siatkówce na kilka dni, a potem już ze świeżym spojrzeniem wejdziemy w nowy sezon.

Po wielu latach koszykarze Legii dali Warszawie mistrzostwo Polski. Jak może być z siatkarzami?

Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń. PlusLiga jest mocna, jak co roku. Widzę kilka drużyn, które spokojnie mogą się bić o mistrzostwo Polski, i Projekt Warszawa jest jedną z nich. Oprócz nas faworytami do strefy medalowej są Resovia, Zawiercie, Lublin. Zawsze niebezpieczne są też Jastrzębie i ZAKSA. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem.

Widzę kilka drużyn, które spokojnie mogą się bić o mistrzostwo Polski, i Projekt Warszawa jest jedną z nich

Jakub Kochanowski

PlusLiga jest najlepszą ligą w Europie?

Myślę, że tak. Może nie jestem obiektywny, bo jest to moja liga, w moim kraju i bardzo dobrze mi się w niej funkcjonuje. Innych rozgrywek jeszcze nie zwiedziłem, ale uważam, że PlusLiga jest różnorodna i pełna niespodzianek.

Tomasz Fornal wybiera się do Turcji. Pana nie kusi tamten kierunek?

Jego skusili. Nas też kuszą co roku. Nie ukrywam, że jest to bardzo konkurencyjny kierunek dla rynku polskiego. Rośnie też liga japońska. Prezesi polskich klubów będą musieli się sprężyć mocno, żeby powalczyć o tych zawodników, których chcieliby widzieć u siebie w klubach. Przed podjęciem każdej decyzji zwracam uwagę na różne czynniki. Warszawa wydawała mi się miejscem, które może spełniać moje oczekiwania nie tylko sportowe, ale też prywatne.

W dalszym ciągu w PlusLidze jest rynek pracownika, a nie pracodawcy?

Niestety dla klubów, w tym momencie tak jest.

Jak się pan czuje jako kapitan reprezentacji Polski? Na spotkaniu z kibicami zastępował pan Bartosza Kurka.

Zawsze podkreślam przy takich okazjach, że jestem kapitanem w zastępstwie Bartka, który niestety nie mógł spotkać się z kibicami w siedzibie Orlenu. Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedzie.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Siatkówka
Trzy sety i koniec marzeń o złocie
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Polska – Włochy: półfinał marzeń
Reklama
Reklama