Największy atut reprezentacji Polski to silna psychika i umiejętność radzenia sobie w trudnych momentach?
To jeden ze składników naszej siły. Na najwyższym poziomie gra osiem albo nawet dziewięć zespołów na świecie i przy tak wyrównanych umiejętnościach ważne jest, jak prezentujesz się w najtrudniejszych momentach. Chodzi o to, aby zawodnik wiedział, jak może wesprzeć zespół, kiedy przegrywa 0:2, a w trzecim secie jest 11:16 - jak z Niemcami podczas Memoriału Wagnera. Bardzo ważne, że wygraliśmy tamten mecz. To było spotkanie towarzyskie, a dzięki temu, jak się potoczyło, zyskaliśmy potwierdzenie, że możemy być mocni jako zespół. Każdy zawodnik jest ważny, każdy może pomóc drużynie.
Długo się pan zastanawiał nad powołaniami na igrzyska w Paryżu?
To był bardzo trudny wybór. Każdy z grupy, która odpadła na końcu - Bartosz Bednorz, Jakub Popiwczak, Karol Kłos i Bartłomiej Bołądź - nie osłabiłby składu. Chciałem to zrobić po zakończeniu Ligi Narodów, kiedy mieliśmy pięć dni przerwy. Mieliśmy okazję na spokojnie obejrzeć mecze, porozmawiać ze sztabem. Mogło się wydawać, że to trwało długo, ale jestem przekonany, że podjąłem decyzję, która jest najlepsza.
Czytaj więcej
Dorota Borowska wypadła z kadry w ostatniej chwili, a czarne chmury zebrały się nad Norbertem Kobielskim
Czekał pan na Aleksandra Śliwkę i Łukasza Kaczmarka, którzy są pana żołnierzami w kadrze od ponad dwóch lat?
Znałem ich jeszcze zanim zostałem selekcjonerem. Dzięki temu wiem, jak mogą grać w trudnych momentach. Poza tym mają doświadczenie, którego nie posiada wielu innych zawodników. W ostatnich siedmiu-ośmiu latach grali na najwyższym poziomie i zdobywali trofea. Karol Butryn, Marcin Komenda, Bołądź czy Popiwczak są znakomitymi siatkarzami, ale nie mają ich tylu na koncie. Przy powołaniach chodziło mi o coś więcej. Kierowałem się nie tylko formą, ale także tym, jaką dyspozycję mogą pokazać siatkarze w Paryżu.
Turniej olimpijski zaczynacie od Egiptu. To chyba dobrze, bo to najłatwiejszy przeciwnik i będzie można rozpocząć rywalizację od zwycięstwa?
Czasami kiedy grasz pierwszy mecz w wielkim turnieju, możesz być lekko usztywniony i przez to nie pokazujesz wszystkiego, co potrafisz, a koniec końców - jeśli chcemy coś osiągnąć - musimy być spokojni i grać na swoim najlepszym poziomie. Kiedy ten warunek spełnimy, możemy się zacząć zastanawiać, do czego to wystarczy.