Ten mecz można było traktować jako przedwczesny finał. Grali ze sobą mistrz i wicemistrz świata oraz mistrz i wicemistrz Europy, a jakby tego było mało, to obie drużyny zmierzyły się też w ostatnim finale Ligi Narodów. Lista do wyrównania rachunków jest bardzo długa, i Polacy, i Włosi mają tam zapisane swoje pozycje. Włosi nazwali nawet te starcia siatkarskimi klasykami.
Obie reprezentacje przyjechały na Filipiny z jasnym celem zdobycia medalu, najlepiej złotego i porażka w półfinale byłaby traktowana jak porażka. Nic dziwnego, że kibice liczyli na zacięte spotkanie, a hala w Pasay wreszcie wypełniła się po brzegi.
Polska – Włochy. Siatkarze nie wykorzystali swoich szans
Polacy przystąpili do tego meczu poważnie osłabieni. Od kilku dni problemy z plecami miał Tomasz Fornal, ale z powodzeniem zastępował go Kamil Semeniuk. Jakby tego było mało, to dwie godziny przed rozpoczęciem meczu okazało się, że kontuzjowany jest Bartosz Kurek i w półfinale nie zagra. Jedynym atakującym w naszej drużynie był Kewin Sasak i na początku meczu nie radził sobie z zastąpieniem naszego kapitana.
Czytaj więcej
Sobotni mecz Polaków z Włochami będzie przedwczesnym finałem. Ten, kto przegra, skończy mistrzost...
Nasz atakujący nie kończył ataków, a jakby tego było mało, to jeszcze mylił się w zagrywce. Rozgrywający Marcin Komenda wystawiał więcej piłek do Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka, ale Włosi się w tym zorientowali i szybko zaczęli ustawiać skuteczny blok. Nasi rywale też nie grali dobrze, mylili się, ale mimo wszystko byli w stanie przepchnąć piłkę na drugą stronę siatki. W pierwszym secie obie drużyny zdobyły więcej punktów po błędach przeciwnika niż po swoich skutecznych akcjach, ale to Włosi cieszyli się ze zwycięstwa.