Polki, awansując do fazy zasadniczej, wykonały plan. Naszej reprezentacji wśród dwunastu najlepszych drużyn Europy nie była od dekady, podobny wynik osiągnięty przez kadrę mężczyzn - po rozczarowaniach ostatnich wielkich turniejów oraz trudnych meczach eliminacyjnych - uznalibyśmy pewnie za miłą niespodziankę. Słowa selekcjonera Senstada, który od dawna przekonuje, że jego drużyna robi postępy, teraz wreszcie przełożyły się na wynik.
- Chciałyśmy pokazać, że to jest nasze miejsce. Teraz będziemy mogły czerpać więcej radości z piłki ręcznej - mówiła po awansie obrotowa Aleksandra Olek, a rozgrywająca Monika Kobylińska zapewniała: - Możemy wreszcie bez stresu i ze spokojną głową pokazać, że potrafimy grać.
Czytaj więcej
Nasza reprezentacja po raz pierwszy od 2014 roku awansowała do fazy głównej i uratowały selekcjon...
Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej. Johanna Bundsen broniła i rzucała, a Szwedki odjechały Polkom
Ten plan podczas środowego meczu zadziałał, choć krótko i z opóźnieniem. Polki ze Szwedkami mecz zaczęły bowiem słabo i dopiero interwencja Senstada przy wyniku 1:5, kiedy poprosił o przerwę oraz – wzorem spotkanie z Hiszpankami (26:23) - polecił podopiecznym grać w ataku bez bramkarki, czyli w przewadze siedem na sześć, przyniosła skutek. Kolejny kwadrans był prawdopodobnie najlepszym czasem naszej reprezentacji w tych mistrzostwach świata.
Polki przed turniejem grały ze Szwedkami dwa sparingi i tym razem widzieliśmy zarówno drużynę z tego pierwszego (22:38), jak i drugiego (27:28). Wynik udanej pierwszej połowy zaburzyła dopiero jej ostatnia minuta, kiedy golkiper Johanna Bundsen dwa razy rzuciła przez całe boisko do pustej bramki.