Były wybitny reprezentant kraju został selekcjonerem wiosną 2023 roku, zastępując Patryka Rombla. - Widzę w tych chłopakach większy potencjał niż piętnaste miejsce, które zajęli w mistrzostwach świata - przekonywał na łamach „Rz”, ale na razie nie zdołał tego potencjału z polskich piłkarzy ręcznych wykrzesać. Drużyna stoi w miejscu, a może nawet zrobiła krok do tyłu.
Rombel stracił pracę, bo Polacy zawiedli na najważniejszej imprezie ostatnich lat, czyli mistrzostwach świata rozgrywanych w naszym kraju, które były także przepustką do turniejów kwalifikacyjnych na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Nie awansowaliśmy do ćwierćfinału – taki był cel – bo pokonaliśmy jedynie drużyny z niższej półki (Arabia Saudyjska, Czarnogóra, Iran) i, mimo atutu własnej hali, nie zdołaliśmy zabrać punktów żadnemu spośród faworytów (Francja, Słowenia, Hiszpania).
Czytaj więcej
Rezygnacja Bogdana Wenty mnie zaskoczyła. Czy widzę dla niego miejsce w ZPRP? Zarząd został już wybrany - mówi Sławomir Szmal
Turniej potwierdził, że Rombel przez cztery lata ustabilizował wyniki. Skończyły się wpadki ze słabymi rywalami, Polacy w meczach o punkty zaczęli też regularnie pokonywać tych uznawanych za europejskich średniaków (Austria, Białoruś), ale nie radzili sobie z potęgami. Lijewski tej sztuczki kadrowiczów na razie nie nauczył, a w dodatku przeciwko outsiderom znów zdarza im się mylić krok.
Reprezentacja Polski w piłce ręcznej zapłaciła za arogancję
Polacy za jego kadencji zagrali 18 meczów, połowa z nich była o stawkę. Wygrali z Włochami (31:29), Łotwą (31:14), Wyspami Owczymi (32:28), Słowacją (33:25) oraz Rumunią (28:27). Rywalizację o udział w przyszłorocznych mistrzostw świata zaczęliśmy jednak od porażki ze Słowakami (28:29) i straty musieliśmy odrabiać w rewanżu. Walkę o mistrzostwa Europy, które w 2026 roku ugoszczą Dania, Norwegia i Szwecja, otworzyliśmy zaś remisem z Izraelem (32:32). To wpadki, jakich nie było od lat.