Jest jeszcze kara grzywny, ale symboliczna: 100 tysięcy złotych. Właścicielem Zagłębia jest państwowy KGHM i Wydziałowi Dyscypliny chodziło o to, żebyśmy nie płacili wysokiej kary z naszych podatków.
Przed tygodniem Wydział zdegradował Widzew, a decyzję w sprawie Zagłębia kolejny raz odroczył. Potem się okazało, że przychylił się do prośby prezesa Roberta Pietryszyna, który chciał mieć czas na uzyskanie opinii władz KGHM. Poza tym Zagłębie miało niedługo później podpisać umowę sponsorską i wolało to zrobić jako pierwszoligowiec.
Minęło kilka dni i klub zupełnie zmienił front. Wypowiedzi Pietryszyna w prasie stawały się coraz ostrzejsze, a wczoraj – jeszcze przed posiedzeniem WD - klub zorganizował konferencję prasową na Miodowej, mimo że PZPN sobie tego nie życzył. – Taką decyzję podjął prezes Michał Listkiewicz – poinformował wiceprzewodniczący WD Robert Zawłocki. – Posiedzenie jest utajnione i na terenie siedziby związku klub nie może informować o jego przebiegu. Pracownik ochrony PZPN usiłował powstrzymać Pietryszyna przed wejściem do sali, w której miała się odbyć konferencja, ale niezbyt stanowczo. W odpowiedzi usłyszał: – Zagłębie jest członkiem PZPN, więc jestem u siebie. A to nie jest żadna konferencja, tylko spotkanie.
Wówczas ktoś z pracowników PZPN wyłączył w sali światło i ciąg dalszy odbywał się już w półmroku. Pietryszyn poinformował, że będzie się domagał wyłączenia przewodniczącego WD i jego pozostałych członków z postępowania przeciw klubowi z braku obiektywizmu– Nie godzimy się na działania Wydziału przypominające bardziej sądy inkwizycyjne, a nie wymiar sprawiedliwości w państwie prawa – oświadczył prezes. – Udzielając wywiadu prasowego (dziennikowi „Polska”), mecenas Tomczak powiedział, że Zagłębie zostanie zdegradowane. To znaczy, że podjęto już taką decyzję wcześniej. Wydział jest w zmowie, nie ma głosów odrębnych. Poddamy się karze, ale nie na podstawie świstków papieru, jakie nam przedstawiono. Tak zwany materiał dowodowy, jaki nam przedstawił WD, ma 40 stron. Są to zwykłe wydruki z pliku tekstowego, nieopatrzone jakimikolwiek pieczątkami lub oznaczeniami prokuratury. W świetle prawa zaprezentowane przez WD dokumenty są nic niewarte.
Prezes zapowiedział nawet, że może się zwrócić do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, aby w trybie nadzoru wszczął postępowanie wyjaśniające oraz sprawdził, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa.