O tym, że brak zwycięstwa w meczu z Arką może mieć „bardzo poważne konsekwencje”, Skorża mówił jeszcze w czwartek. Po drugiej w tym roku porażce z rzędu, znowu bez strzelonego gola, przyznał, że po właścicielu klubu spodziewa się wszystkiego, czego może spodziewać się trener w takiej sytuacji. Innymi słowy – dymisji.
Wisła grająca gościnnie na stadionie Hutnika Kraków, ale bez kibiców, którzy cierpią karę za złe zachowanie jesienią, pozwoliła ograć się jednej z najsłabszych drużyn ligi. Arka do tej pory wygrała tylko trzy razy.
Drużyna z Gdyni na inaugurację nowego roku w zeszłym tygodniu przegrała na własnym boisku 0:3 z Ruchem Chorzów i na mecz z Wisłą mogła jechać pełna obaw. Zagrała jednak odważnie, atakowała przeciwników daleko od własnego pola karnego i wykorzystała jedną z zaledwie dwóch stworzonych sytuacji.
Joel Tschibamba, który jeszcze niedawno grał w NEC Nijmegen, w 35. minucie wykorzystał błąd Marcelo i pokonał Mariusza Pawełka, dobijając własny strzał.
Wisła była przy piłce 62 procent czasu gry, piłkarze Skorży strzelali na bramkę trzy razy częściej od zawodników Arki, jednak widać było wyraźny ślad, jaki zostawiły po sobie kontuzje najlepszych graczy. Gdyby mistrzowie Polski wykorzystali choćby część dogodnych sytuacji, o kryzysie w Wiśle nikt by nie mówił, jednak za każdym razem do szczęścia brakowało kilku centymetrów, jak w pierwszej połowie Rafałowi Boguskiemu, a później Patrykowi Małeckiemu i Pawłowi Brożkowi.