Na odkrytym autokarze, który pod stadion dotarł już po rozpoczęciu meczu, baner obwieszczający światu, kto zdobył mistrzostwo Polski, pojawił się dopiero wtedy, gdy wszystko już było jasne. Kasjerka wręczająca akredytacje trochę nieśmiało dołączyła kartkę z tytułem: „w przypadku wywalczenia mistrzostwa Polski”. To była instrukcja, skąd można będzie robić zdjęcia i gdzie się cieszyć. Dodała też, że Legia podobno ma w sklepiku smoczki z herbem i chociaż Lech nie ma, to na pewno wkrótce nadrobi i to niedociągnięcie.
Scenariusz na sobotni wieczór tak naprawdę był jeden. Mistrzostwo tak blisko nie było od dawna, zaprzepaszczenie takiej szansy wielkie wesele zamieniłoby w wielką stypę. Mecz z Zagłębiem był nudny, na boisku dużo było fauli, ostrej gry i nerwów, ale nikt nie spodziewał się wysokiego poziomu czego innego niż nerwów.
Pierwszego gola do własnej bramki strzelił Wojciech Kędziora, drugiego po przerwie Robert Lewandowski, który żegna się z polską ligą, jako król strzelców. Kibice poprosili go jeszcze, by zastanowił się nad decyzją o przenosinach do Borussii Dortmund, a później zaczęła się feta. Na jednej z dwóch otwartych trybun pojawił się transparent: „Mistrz powrócił, ma się zdrów”.
Mistrza w Poznaniu nie było 17 lat, fety po mistrzostwie - 18, bo w 1993 z tytułu nikt się nie cieszył. Wtedy po raz pierwszy ktoś w Polsce doszukał się korupcji i zdecydowano o odebraniu tytułu Legii Warszawa, Lech na mecie był wtedy trzeci. Taki sposób wywalczenia tytułu nie spodobał się kibicom innych drużyn, powstały o tym obraźliwe piosenki. Teraz tytuł trafia do Poznania, a Lechowi kibicowali wszyscy ci, których drużyny przestały liczyć się w walce, bo grał najładniej, najefektowniej i nie odpuścił do końca, chociaż po drodze mógł się zniechęcić.
Lech nie został mistrzem przez aklamację, liderem był przez tydzień na początku sezonu, wrócił na pierwsze miejsce cztery dni temu, gdy Wisła straciła gola w ostatniej minucie derbów z Cracovią. To był gol samobójczy zdobyty przez Mariusz Jopa, któremu w sobotę Poznań śpiewał dziękczynne piosenki - między 75., a 80 minutą - bez przerwy. Lech wziął tytuł szturmem, rozpędził się, wystraszył kilku przeciwników nazwą i nie odpuścił do samego końca.