Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć

Osiągnięcie ćwierćfinału Ligi Konferencji przez Legię i Jagiellonię już ma dalsze skutki, bo dzięki niemu pierwszy raz dwóch przedstawicieli Ekstraklasy wystąpi w eliminacjach Ligi Mistrzów. By jednak był to sukces długofalowy, kluby muszą zbudować coś trwalszego i nie popełnić błędów z przeszłości.

Publikacja: 18.04.2025 19:42

Wygrana Legii w Londynie nad Chelsea, to godne pożegnanie polskich ćwierćfinalistów z Ligą Konferenc

Wygrana Legii w Londynie nad Chelsea, to godne pożegnanie polskich ćwierćfinalistów z Ligą Konferencji.

Foto: REUTERS/Dylan Martinez

Remis Jagiellonii z Betisem Sewilla, a zwłaszcza wygrana Legii w Londynie nad Chelsea, to godne pożegnanie polskich ćwierćfinalistów z Ligą Konferencji. Ważniejsza od stylu odpadnięcia będzie jednak kontynuacja, a więc postawa przedstawicieli Ekstraklasy w kolejnych sezonach europejskich pucharów.

Nie tylko Lech. Polski schemat w europejskich pucharach: tąpnięcie po sukcesie

Dwa lata temu, wiosną 2023 r., Lech Poznań jako pierwszy polski klub dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji. W nim najpierw przegrał aż 1:4 z Fiorentiną, by po 69 minutach rewanżu odrobić straty i prowadzić we Florencji 3:0. Skończyło się 3:2, co nie dało awansu, ale – tak jak teraz zrobiła to Legia – udało się pokonać znaną markę z wielkiej ligi. Poznaniacy nazbierali wtedy sporo punktów w rankingu klubowym UEFA, co dawało podstawy, by sądzić, że od tego momentu co sezon będą gościli w fazie grupowej Ligi Konferencji czy nawet Ligi Europy. Nic z tego – sezon 2023/2024 w wykonaniu Lecha był kompromitacją. Najpierw odpadł w eliminacjach Ligi Konferencji ze słowackim Spartakiem Trnawa (nawet nie w ostatniej rundzie), a potem w ogóle nie wywalczył awansu do europejskich pucharów. W czwartkowe wieczory, gdy kibice Legii i Jagiellonii mogli przeżywać kolejne europejskie zmagania, fanom w Poznaniu trudno było sobie znaleźć miejsce.

Co gorsze, w przypadku Lecha była to recydywa: 

  • sezon 2022/2023 - ćwierćfinał Ligi Konferencji; lato 2023 – bez awansu do fazy grupowej oraz lato 2024 – bez gry w pucharach;
  • sezon 2020/2021 - faza grupowa Ligi Konferencji; lato 2021 - bez gry w pucharach;
  • sezon 2010/2011 - awans z grupy Ligi Europy po słynnych meczach z Juventusem i Manchesterem City; lato 2011 - bez gry w pucharach;
  • sezon 2008/2009 - awans z grupy Pucharu UEFA; lato 2009 - brak awansu do fazy grupowej.

A co jeszcze gorsze, problem braku kontynuacji nie dotyczy tylko klubu z Poznania. Raków Częstochowa, po przyzwoitej grze w fazie grupowej Ligi Europy jesienią 2023 r., w tym sezonie też przecież nie reprezentował Polski w pucharach. To zresztą szersze zjawisko. 

– Po wielkim sukcesie, jakim była gra Legii w Lidze Mistrzów, przyszło tąpnięcie, z którego konsekwencjami mierzymy się tak naprawdę do dziś. Przez trzy kolejne sezony żaden polski klub nie zagrał w fazie grupowej żadnego z europejskich pucharów. Obserwujesz sytuację, robisz wiele, wydaje ci się, że wychodzisz na prostą, a tu taki cios. Nie możemy sobie na to pozwolić kolejny raz. Stać nas nawet na 15. miejsce w rankingu UEFA – to słowa szefa spółki Ekstraklasa, Marcina Animuckiego, z napisanej przez Michała Zachodnego, a wydanej latem 2024 r. książki „Jak (nie) grać w Europie”.

Dziś wiemy już, że 15. miejsce w klubowym rankingu UEFA, które przed sezonem było jeszcze dalekosiężnym marzeniem, dzięki Jagiellonii i Legii już zostało osiągnięte. Czy jednak możemy mieć przekonanie, że z tej wysokiej pozycji Polska szybko nie spadnie? Czy pięć polskich klubów w europejskich pucharach, w tym dwa w eliminacjach Ligi Mistrzów (poczynając od mistrza i wicemistrza Polski 2026), to będzie nowa norma, czy tylko epizod?

Czytaj więcej

Czemu polscy trenerzy nie pracują na Zachodzie? "Marka w Europie nie istnieje"

Rozwój Jagiellonii, pytania o Legię

Jagiellonia Białystok daje na to nadzieję za sprawą najważniejszych ludzi w tym klubie.  Trener Adrian Siemieniec i dyrektor Łukasz Masłowski z klubu zagrożonego spadkiem z Ekstraklasy najpierw zrobili mistrza Polski, a potem ćwierćfinalistę Ligi Konferencji. Szkoleniowiec porównywany do serialowego Teda Lasso (za znakomitą ksywkę Ted Podlasso odpowiada dziennikarz Weszło i Canal Plus, Michał Trela) słusznie jest uznawany za twarz młodej fali polskich trenerów – wciąż ma tylko 33 lata. Oby nie wyfrunął z Białegostoku zbyt szybko, choć jednocześnie wydaje się nadzieją, by w końcu polski trener przebił się w klubie z silniejszej europejskiej ligi, wzorem choćby Litwina Valdasa Dambrauskasa. To tylko ciekawostka (a nie news, którym portale powinny nadać tytuł „słynny klub chce polskiego trenera!”), ale w dniu rewanżowego meczu Jagiellonii z Betisem, w serwisie X szkocki bloger umieścił Adriana Siemieńca na liście ciekawych trenerów, których zatrudnieniem powinni się zainteresować Rangersi z Glasgow.

Z kolei dyrektor sportowy Łukasz Masłowski nie tylko swoimi słowami (choćby w długiej rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały), ale przede wszystkim swoim działaniem pokazuje, że z gry w Europie chce wyciągnąć dla klubu jak najwięcej wniosków – na różnych płaszczyznach. Stąd np. szczegółowe zwiedzanie ośrodka treningowego Betisu, który mógłby służyć za wzór dla budowy podobnej bazy dla Jagiellonii. Masłowski dość powszechnie jest dziś uznawany za najlepszego dyrektora sportowego w Polsce, więc nic dziwnego, że inne czołowe kluby – np. Raków – chciały go z Białegostoku podebrać.

Duet Siemieniec–Masłowski udowodnił, że skuteczne łączenie gry w Ekstraklasie z awansami do kolejnych rund europejskich pucharów jest możliwe. Nie traktowali gry w Europie jak wymówki, nie powtarzali absurdów przedstawicieli innych polskich klubów, którzy narzekali na start w pucharach, który komplikował sytuację w Ekstraklasie (wobec tego – po co zajmować w niej wysokie miejsce?). Taka postawa Jagiellonii w tym sezonie pozbawiała też wymówek grającą równolegle w Lidze Konferencji Legię. Zespół ze stolicy w Ekstraklasie gra zdecydowanie poniżej oczekiwań i jeśli nie wygra finału Pucharu Polski przeciwko Pogoni Szczecin, kolejna edycja pucharów ją ominie (czyli znów mamy zagrożenie wspominanym wcześniej tąpnięciem po sukcesie). Od wyniku tego jednego meczu może zależeć posada trenera Gonçalo Feio – wygrana z Chelsea raczej niczego mu nie gwarantuje.

Czytaj więcej

Chelsea zerwała z angielską izolacją. Gullit nie nosił skarpetek i robił rewolucje

W Legii zresztą i tak już doszło do kolejnego przetasowania – dyrektorem sportowym ponownie został Michał Żewłakow. Na dodatek, w ostatnich dniach wypłynęła informacja, że klub zatrudni też Niemca Frediego Bobicia, byłego dyrektora Eintrachtu Frankfurt i Herthy Berlin, co wskazuje na kolejny element „nowego otwarcia”.

By ten udany sezon w Europie nie poszedł na marne, czołowe polskie kluby potrzebują stabilizacji. I pełnego przekonania, że gra w pucharach nie jest przeszkodą, a najlepszą drogą do rozwoju.

Remis Jagiellonii z Betisem Sewilla, a zwłaszcza wygrana Legii w Londynie nad Chelsea, to godne pożegnanie polskich ćwierćfinalistów z Ligą Konferencji. Ważniejsza od stylu odpadnięcia będzie jednak kontynuacja, a więc postawa przedstawicieli Ekstraklasy w kolejnych sezonach europejskich pucharów.

Nie tylko Lech. Polski schemat w europejskich pucharach: tąpnięcie po sukcesie

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie
Piłka nożna
Liga Konferencji. Jagiellonia się nie poddała, Betis krok od finału we Wrocławiu
Piłka nożna
Liga Mistrzów: Zamach na tron się powiódł, Europa czeka na nowego króla
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real abdykował, znamy pary półfinałowe