Gdy piłkarze Jagiellonii i Betisu wychodzili na boisko w Białymstoku, kibice na trybunach utworzyli z kartonów wielki napis "Never give up". Mistrzowie Polski faktycznie się nie poddali, walczyli o strzelenie bramki od pierwszej do ostatniej minuty, ale nie wystarczyło to do awansu. Zaliczka Betisu z pierwszego meczu (2:0) okazała się wystarczająca.
Jagiellonia – Betis: 8. sekunda wszystko mogła zmienić
W stwierdzeniu, że mistrzowie Polski walczyli o gola od pierwszej sekundy gry nie ma przesady, bo 1:0 mogło być już w... ósmej sekundzie! Jagiellonia rozpoczynała mecz od środka boiska i błyskawicznie grupa sześciu jej zawodników pobiegła w okolice pola karnego Betisu. Z prawej strony piłkę dośrodkował Macedończyk Darko Czurlinow, a pozbawiony krycia obrońców Jarosław Kubicki uderzył piłkę głową, ale się pomylił.
Czytaj więcej
Jagiellonia Białystok oraz Legia Warszawa zagrają w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy, a Polsk...
Mistrzowie Polski grali odważnie w ataku, a przy tym pewnie w obronie. Po dwudziestu minutach kolejna szansa Jagiellonii - świetnie piłkę pod pole karne rywali wyprowadził obrońca Mateusz Skrzypczak, znów mieliśmy dogranie z prawej strony w pole karne (tym razem Jesusa Imaza), ale Kristoffer Hansen nie sięgnął piłki.
Wybuch euforii w Białymstoku nastąpił w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy Hansen strzelił gola głową. Była to jednak euforia przedwczesna, bo analiza wideo pokazała, że w trakcie akcji był spalony i bramka została anulowana.