– Chcę kolejnego tytułu, cała drużyna tego chce – zapewnia Grzegorz Krychowiak. Sevilla ma szansę sięgnąć po trofeum trzeci raz z rzędu. W klubowym futbolu jako ostatni taką serią mógł się pochwalić Bayern. Ale było to 40 lat temu (trzy Puchary Europy).
Przed rokiem, gdy Sevilla mierzyła się z Dnipro na Stadionie Narodowym (3:2), Krychowiak został jednym z bohaterów – zdobył bramkę na 1:1. „Ile goli strzeli tym razem?" – taką zabawę na Twitterze zaproponował prezes PZPN Zbigniew Boniek, przypominając, że dla niego Bazylea okazała się kiedyś szczęśliwa. W 1984 roku, w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, przesądził o zwycięstwie Juventusu nad Porto (2:1). Rok później Stara Dama wywalczyła Puchar Europy, pokonując Liverpool.
Krychowiak to najbardziej zapracowany piłkarz reprezentacji Polski na finiszu sezonu. Zanim dołączy do kolegów z kadry na zgrupowaniu w Arłamowie, w niedzielę wieczorem zagra jeszcze o Puchar Króla z Barceloną. Nie ma jednak co ukrywać, że to dzisiejsze spotkanie będzie ważniejsze dla przyszłości Sevilli. W lidze zajęła siódme miejsce i podobnie jak Liverpool (ósmy w Anglii) tylko wygraną w Szwajcarii może zagwarantować sobie przepustkę do Champions League.
Jesienny występ w tych rozgrywkach – choć zespół Krychowiaka trafił do grupy śmierci z Juventusem, Manchesterem City i Borussią Moenchengladbach – pozostawił pewien niedosyt.
Trzeba nowych legend
– Fakt, że Sevilla broni trofeum, nie ma żadnego znaczenia. Nie stawia jej to w roli faworyta – twierdzi trener Liverpoolu Juergen Klopp. Drużyna z Anfield pod jego ręką wyeliminowała już Manchester United, pozyskała nowych kibiców szalonym pościgiem w rewanżu z Borussią Dortmund i odrobiła straty w półfinale z Villarrealem. Jerzy Dudek przekonuje, że najwyższy czas napisać nowy rozdział historii.