W dużej mierze dzięki niemu zespół z Białegostoku prowadzi w ekstraklasie. Sheridan ma 28 lat, a więc nie jest jeszcze piłkarskim emerytem, ale Jagiellonia to już jego dziewiąty profesjonalny klub.
Jako nastolatek trafił do Celticu Glasgow, w czasach gdy ukochany przez irlandzką diasporę w Szkocji klub zdobywał seryjnie mistrzostwa pod wodzą Gordona Strachana, a najlepszymi zawodnikami byli Maciej Żurawski i Artur Boruc. Sheridan rozegrał w barwach Celticu 17 meczów i strzelił cztery gole, ale konkurencja w zespole była wówczas ogromna i zaczął być wypożyczany do mniejszych klubów.
Zdążył jednak zagrać w barwach Celticu w Lidze Mistrzów – zadebiutował na legendarnym Old Trafford. Jak przyznawał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym", niewiele z tamtego spotkania pamięta. – Byłem tym występem trochę... zaskoczony. Wszedłem na zmianę w końcówce spotkania. Na 10 czy 12 minut. Pamiętam, że dopiero jak stanąłem przy linii bocznej, zdałem sobie sprawę z tego, jak wielkim stadionem jest Old Trafford. Kilka razy próbowałem zaatakować Wayne'a Rooneya czy Carlosa Teveza. Tyle mam w głowie – mówił Sheridan.
Celtic dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo, gdy Sheridan był piłkarzem The Bhoys, ale w obu tych sezonach (2006/07 i 2007/08) napastnik rozegrał zaledwie po jednym meczu. Tak to wygląda w suchych statystykach, a rzeczywistość była jeszcze bardziej brutalna. W pierwszym sezonie nie był to nawet mecz ligowy – tylko w Pucharze. Za drugim razem dostał minutę przeciwko Hibernians w przedostatniej kolejce, gdy Celtic był już pewny tytułu. Medali oczywiście nie dostał i oficjalnie mistrzem Szkocji nie jest.
Tytuł – już w pełni zasłużony – wywalczył na Cyprze. Nawet dwukrotnie – w barwach APOEL Nikozja. Sheridan trafił na Cypr już z zagranicznym doświadczeniem – wcześniej wywalczył krajowy puchar, gdy występował w egzotycznej z wyspiarskiego punktu widzenia lidze bułgarskiej.