Rz: Jeszcze rok temu w warszawskiej restauracji potrafił pan złożyć tylko jedno zamówienie: „Piękna pani, cola dla Roger”. Są jakieś postępy w nauce języka polskiego?
Roger Guerreiro:
Mieszkam tu już dwa lata, więc, chcąc nie chcąc, nauczyłem się wielu zwrotów. Uczę się zresztą bez przerwy, ale raczej w codziennych sytuacjach niż na lekcjach. Słucham wszystkiego, co mówią do siebie koledzy w szatni, i staram się zapamiętać. Dużo gorzej idzie mi z czytaniem.
Wielokrotnie podkreślał pan, jak dobrze czuje się w Polsce. Co takiego atrakcyjnego jest w naszym kraju dla Brazylijczyka?
Do zimna już się przyzwyczaiłem, a Polska podoba mi się również ze względu na ludzi, którzy tu mieszkają. Wiem, że kibice bardzo mnie lubią i chcą, żebym grał dla Legii, co bardzo pomogło mi w aklimatyzacji. Oczywiście, że futbol w wydaniu brazylijskim stoi na dużo wyższym poziomie, jednak dotyczy to tylko kilku klubów. Przed wyjazdem do Europy grałem w Juventude Caxias do Sul, gdzie nie tylko drużyna nie była specjalnie mocna, ale prezes nie wywiązywał się z zobowiązań finansowych. Piłka nożna to mój zawód, więc kiedy pojawiła się okazja na stabilizację, długo się nie zastanawiałem. Legia jest klubem, który co sezon walczy o mistrzostwo, i wreszcie dano mi szansę na prawdziwą karierę. A sprawa zaległych pieniędzy od Juventude już znalazła się w sądzie.