Od października Legia odniosła tylko jedno zwycięstwo w dziewięciu meczach. To bilans, który każe bić na alarm.
Drużyna z Warszawy odpadła w tym czasie z Pucharu Polski, czyli rozgrywek, w których broniła trofeum, spadła na 11. miejsce w Ekstraklasie i mocno skomplikowała sobie walkę o awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji.
„Jeżeli ktoś uzna, że jestem niepotrzebny, to zaakceptuję decyzję”. Inaki Astiz po porażce Legii
Pod wodzą Inakiego Astiza, zastępującego Iordanescu do czasu znalezienia nowego trenera, Legia zremisowała z Widzewem Łódź (1:1) oraz przegrała z NK Celje (1:2) i Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (1:2). To właśnie porażka z beniaminkiem przelała czarę goryczy.
Czytaj więcej
Dla Legii Warszawa mecz z Pogonią Szczecin był czymś więcej niż grą o posadę Edwarda Iordanescu....
– Jako trener jestem tutaj, by pomóc zawodnikom, dać im narzędzia. Im dokładniejszą informację dostaną, tym bardziej będzie to dla nich pomocne. Najważniejsza jest jednak głowa piłkarzy. Oni potrafią grać, bo pokazali to nie raz. Ten aspekt mentalny trzeba poprawić. A jak? Każdy powinien mieć jakąś refleksję. Tu nie ma miejsca na ciągłe rozmowy. Trzeba pracować. Ciężko mi powiedzieć, czy to trener jest winny, czy zawodnicy. Od środka cały czas szukam pozytywów. Tak jak dzisiaj – są rzeczy, które ciężko wytłumaczyć – mówił Astiz po meczu z Niecieczą. – Jestem tutaj, żeby pomóc. Ale jeżeli ktoś uzna, że jestem niepotrzebny, to zaakceptuję decyzję.