Rz: Co pan robi w Szczecinie, przecież to miał być mecz pomiędzy polskimi i zagranicznymi piłkarzami ekstraklasy...
Jacek Krzynówek
: Choć znalazłem się w kadrze na sobotnie spotkanie Wolfsburga z Energie Cottbus, to nie zagrałem ani minuty. Poinformowałem o tym sztab reprezentacji Polski, a Leo Beenhakker poprosił mnie o numer telefonu do Feliksa Magatha. Trener mojej drużyny klubowej zgodził się, żebym przyjechał do Szczecina i wystąpił w meczu towarzyskim. Zrobię to z przyjemnością.
Obecność bohatera eliminacji do mistrzostw Europy w kadrze polskich ligowców to chyba jednak spora degradacja.
Tak tego nie traktuję, bo wiem, jak ważne jest, bym regularnie rozgrywał mecze. Inaczej nie będę w stanie przygotować się do turnieju w Austrii i Szwajcarii. W klubie nie gram, więc kiedy pojawia się okazja na pokazanie Beenhakkerowi, w jakiej jestem dyspozycji, muszę ją wykorzystać.