Lech wygrał z Legią w Warszawie pierwszy raz od 13 lat. W 1995 roku zwycięską bramkę strzelił Jacek Dembiński po podaniu Piotra Reissa, który tym razem zaliczył występ tylko symboliczny, za to 300. w ekstraklasie. Wszedł w końcówce, kiedy jego drużyna prowadziła już 1:0 po bramce Przemysława Pitrego i od ponad 40. minut grała z przewagą jednego zawodnika.
Ojcem sukcesu Lecha jest Marcin Smoliński z Legii. Piłkarz był już wstawiony na listę transferową, a został w Warszawie tylko dlatego, że trener Jan Urban obawiał się plagi kontuzji w swoim zespole. W całym meczu faulował tylko trzy razy, jednak dwa razy na tyle brutalnie, by Robert Małek karał go żółtymi kartkami. Trener Legii przyznał, że nie zamierza dodatkowo karać swojego zawodnika, bo Smoliński swój wybryk i tak mocno przeżył.
Każdy mecz, nawet czwarty zwycięski z rzędu bez straty gola, przeżywa też Franciszek Smuda. Trener Lecha stwierdził, że nie pokochają go w Poznaniu, nawet jeśli zdobędzie wicemistrzostwo. – Najważniejsze, że kocha mnie żona. Do niej też muszę mieć dużo cierpliwości, tak jak do piłkarzy. A kibice Lecha? Może sobie jakiś lifting zrobię, żebym im się spodobał – zastanawiał się Smuda.
Legia spadła na czwarte miejsce w tabeli, ale wcale nie oznacza to, że oddaliła się od występów w europejskich pucharach. Teraz dla Jana Urbana bardziej chyba będzie się liczył Puchar Polski. Legia w półfinale zmierzy się z Zagłębiem Lubin, a w finale może trafić na Wisłę Kraków, której mistrzostwa już nikt nie odbierze. Do uzyskania przepustki do Pucharu UEFA wystarczy jej występ w finale.
Do tytułu mistrzowskiego drużynę z Krakowa bardzo przybliżyło zwycięstwo Lecha w Warszawie i trzy punkty wywalczone w wyjazdowym meczu z Jagiellonią. Osłabieni brakiem Pawła Brożka, który w nietypowym terminie jak na profesjonalnego piłkarza bierze ślub, zawodnicy Macieja Skorży i tak wygrali 2:1. Jagiellonia to jednak najsłabsza wiosną drużyna w lidze.Pierwszą bramkę po powrocie do Polski strzelił Radosław Matusiak. Zawodnik zaprzecza, że się odblokował, bo wcale nie był zablokowany. Wcześniej nie zaprzeczał jednak, że przez rok we Włoszech i Holandii udowadniano mu, iż jest słabym piłkarzem i już prawie w to uwierzył.