Lewandowski pod specjalnym nadzorem

Jutro wielki hit w Monachium: Bayern gra o ćwierćfinał z Liverpoolem. Ktoś wreszcie musi trafić do bramki.

Publikacja: 12.03.2019 18:20

Robert Lewandowski dawno nie strzelił bramki w fazie pucharowej LM

Robert Lewandowski dawno nie strzelił bramki w fazie pucharowej LM

Foto: AFP

Pierwszy mecz na Anfield pozostawił spory niedosyt. Zamiast atrakcyjnego, ofensywnego futbolu dominowało wyrachowanie i wyczekiwanie na błędy rywala. Nikt nie chciał zaryzykować, obawiając się ewentualnych konsekwencji.

Cierpiał przede wszystkim Robert Lewandowski, pozbawiony podań i wsparcia kolegów. – Wiem, że przeciwnik będzie prawdopodobnie bardzo skupiony na mnie, więc będę musiał spróbować czegoś nowego – mówi przed rewanżem polski napastnik, który jest ostatnio w wyśmienitej formie. W dwóch marcowych meczach zdobył cztery gole i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi. – Tak dobrze jak teraz jeszcze w Bayernie nie grał – chwali go dyrektor klubu Hasan Salihamidzic.

Pora, by Lewandowski rozprawił się z krytycznymi opiniami, że w ważnych momentach nie bierze na siebie wystarczającej odpowiedzialności. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów nie trafił już od 507 minut.

Zadanie będzie trudne, bo do składu zespołu z Anfield wraca dowódca obrony Virgil van Dijk, najdroższy i uznawany za jednego z najlepszych stoperów na świecie. – Nie możemy całkowicie się odkryć i zaatakować. Musimy dostosować się do gry Liverpoolu, znaleźć najmniejszą lukę i wykorzystać każdy ich błąd – przekonuje polski as.

Od początku roku nie opuścił ani minuty meczu, ostatnio miał więcej ćwiczeń indywidualnych, ale zapewnia, że nie potrzebuje zmiennika.

– W ubiegłym sezonie miałem kilka przerw i z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że nie wyszło mi to na dobre. Gubiłem wtedy rytm – przyznał w wywiadzie dla „Welt am Sonntag", podkreślając przy okazji, że może grać na najwyższym poziomie jeszcze przez pięć–siedem lat. W dodatku nie myśli o wyprowadzce z Monachium.

Bayern po słabej jesieni złapał wiatr w żagle, odrobił dziewięć punktów straty do Borussii Dortmund i właśnie wskoczył na pierwsze miejsce w Bundeslidze. W dwóch ostatnich spotkaniach strzelił aż 11 bramek. Atmosfera w szatni się poprawiła, nikt już nie chce zwalniać Niko Kovaca, a zawodnicy opuszczają gabinety lekarskie. Cieszy zwłaszcza, szybszy, niż przypuszczano, powrót Kingsleya Comana. Może uda mu się wypełnić dziurę na prawej stronie (za kartki pauzują Joshua Kimmich i Thomas Mueller).

Były piłkarz obu klubów Dietmar Hamann uważa, że ten rewanż nie mógł wypaść dla Liverpoolu w gorszym momencie. Drużyna Juergena Kloppa wygrała tylko trzy z ośmiu ostatnich meczów i straciła w Anglii pozycję lidera.

Hamann faworyta upatruje więc w Bawarczykach, ale nie przeszkadza mu to dalej krytykować klubu i Lewandowskiego. – Zachowuje się, jakby był mesjaszem komentatorów – wszechwiedzącym – nie pozostaje mu dłużny szef klubu Uli Hoeness. – Raz pracował jako trener w piątej lidze i wyrzucili go po krótkim czasie. Teraz wydaje mu się, że jest lepszy od Guardioli i Ancelottiego razem wziętych.

Bayern w ćwierćfinale Champions League gra regularnie niczym Barcelona, która w najlepszej ósemce melduje się od 2007 roku. Gdyby teraz wyeliminował ją Olympique Lyon, można by mówić o dużej niespodziance.

We Francji oddała aż 25 strzałów, ale żaden nie zakończył się golem. – Nie wpadłoby nam nic, nawet gdybyśmy grali pół godziny dłużej – rozkłada ręce Ivan Rakitić.

Mecz na Camp Nou poprowadzi polska ekipa sędziowska z Szymonem Marciniakiem na czele. Nasz arbiter nie kojarzy się dobrze zawodnikom z Katalonii. Sędziował im dotąd trzykrotnie, nie odnieśli ani jednego zwycięstwa, doznali dwóch wysokich porażek (0:3 z Juventusem i 0:4 z Paris Saint-Germain). Ale wypada dodać, że żaden z tych meczów nie odbył się na magicznym Camp Nou.

LIGA MISTRZÓW – REWANŻE 1/8 FINAŁU

W środę grają:

Bayern – Liverpool (21:00, TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 1); pierwszy mecz 0:0

Barcelona – Olympique Lyon (21:00, Polsat Sport Premium 2); pierwszy mecz 0:0

Pierwszy mecz na Anfield pozostawił spory niedosyt. Zamiast atrakcyjnego, ofensywnego futbolu dominowało wyrachowanie i wyczekiwanie na błędy rywala. Nikt nie chciał zaryzykować, obawiając się ewentualnych konsekwencji.

Cierpiał przede wszystkim Robert Lewandowski, pozbawiony podań i wsparcia kolegów. – Wiem, że przeciwnik będzie prawdopodobnie bardzo skupiony na mnie, więc będę musiał spróbować czegoś nowego – mówi przed rewanżem polski napastnik, który jest ostatnio w wyśmienitej formie. W dwóch marcowych meczach zdobył cztery gole i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi. – Tak dobrze jak teraz jeszcze w Bayernie nie grał – chwali go dyrektor klubu Hasan Salihamidzic.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Piłka nożna
Borussia Dortmund skarciła gwiazdy PSG
Piłka nożna
Niemiecka i hiszpańska prasa po Bayern - Real. "Nierozstrzygnięta bitwa w Monachium"
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił