Równie Lewy jak w klubie

Cichym bohaterem ostatnich meczów kadry jest Robert Lewandowski. Mimo że nie strzela goli.

Aktualizacja: 17.11.2014 00:43 Publikacja: 17.11.2014 00:09

Równie Lewy jak w klubie

Foto: AFP

Robert Lewandowski już dziś przez wielu ekspertów uważany jest za poważnego kandydata do miana polskiego piłkarza wszech czasów. Napastnik Bayernu ma dopiero 26 lat i już jest zawodnikiem jednego z największych klubów w Europie. Można spokojnie zaryzykować tezę, że kolejne wielkie trofea w jego karierze tak naprawdę są tylko kwestią czasu. Puchar Mistrzów do dziś zdobyło zaledwie trzech Polaków: Zbigniew Boniek, Józef Młynarczyk i Jerzy Dudek. W kadrze Manchesteru United, gdy angielski klub triumfował w Champions League, był Tomasz Kuszczak, ale jego udział w zdobyciu trofeum był raczej znikomy. Lewandowski ma na razie za sobą udział w przegranym – zresztą z Bayernem – finale Ligi Mistrzów jeszcze w barwach Borussii Dortmund. Ale drużyna prowadzona przez Josepa Guardiolę jest według bukmacherów faworytem – obok Realu Madryt – do zwycięstwa w tym sezonie.

W kadrze zawodził

Malkontenci zawsze jednak wskazywali, że Lewandowski nic nie osiągnął z reprezentacją. Że dopiero jak poprowadzi kadrę do sukcesów, będzie mógł być wymieniany obok Bońka czy Kazimierza Deyny. A Lewandowski w kadrze notorycznie rozczarowywał. Kibice mają jeszcze świeżo w pamięci czasy, gdy liczono mu minuty bez gola w reprezentacji, a gdy przełamał się dwukrotnie, wykorzystując rzuty karne przeciwko San Marino, i tak wszyscy kręcili z niesmakiem głowami. Co to ma znaczyć, że jeden z najlepszych napastników Europy strzela tylko przeciwko amatorom, i to z jedenastek. Jego zaangażowanie do gry w kadrze było kwestionowane nie tylko przez kibiców, u których wiadomo, że droga od miłości bezgranicznej do nienawiści jest wyjątkowo krótka, ale także przez ekspertów.

W obecnych eliminacjach Lewandowski jest najlepszym strzelcem kadry Nawałki. Ma na koncie cztery gole. Wszystkie jednak zdobył w pierwszym spotkaniu, przeciwko innym amatorom – tym razem z Gibraltaru. W spotkaniu z Gruzją miał fantastyczne dwie sytuacje, ale za pierwszym razem pięknie przyjmując piłkę na klatkę piersiową i uderzając z półobrotu, trafił w bramkarza, a za drugim jego strzał prześliznął się po poprzeczce. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu znowu media pełne byłyby wyliczeń, że nie trafił już od 270 minut, a w klubie takie okazje, jakie miał w piątek, wykorzystuje z zamkniętymi oczami.

Nic takiego jednak się nie dzieje. A to dlatego, że Lewandowski stał się absolutnie kluczową postacią reprezentacji Adama Nawałki. Można powiedzieć, że przywrócenie kadrze Lewandowskiego, a nawet nie tyle przywrócenie, ile de facto stworzenie go na potrzeby reprezentacji, jest największym osiągnięciem Nawałki.

Opaska niezgody

To właśnie napastnik Bayernu był najważniejszym zawodnikiem w meczach z Niemcami, Szkocją, a także z Gruzją. To on koncentrował na sobie uwagę rywali, dzięki czemu więcej miejsca miał Arkadiusz Milik. To po jego strzałach lub podaniach dochodziło do najgroźniejszych sytuacji. Wreszcie też Lewandowski naprawdę walczył. Jeszcze kilka miesięcy temu był na Stadionie Narodowym wygwizdywany, teraz brawa nie milkną. W meczu ze Szkocją już na początku stał się ofiarą polowania urządzonego przez szkockich obrońców. Dotrwał do końca, chociaż gdyby w tamtym momencie zakończył swój występ, nikt nie mógłby mieć do niego pretensji. Z kolei w ostatni piątek, w doliczonym już czasie gry, przy wyniku 3:0 dla Polski Lewandowski zdecydował się na szarżę, która zakończyła się golem Milika.

Pytanie, na ile to wkład Nawałki, a na ile Lewandowski dojrzał i dorósł w końcu do roli człowieka, który bierze odpowiedzialność za wynik na siebie. Wygląda na to, że posłużyła mu opaska kapitańska, którą przejął po kontuzjowanym Jakubie Błaszczykowskim. To był zresztą pomysł Zbigniewa Bońka, który chciał, by Lewandowski został kapitanem już na stałe. Nawałka jednak stwierdził, że opaskę będzie nosił ten, który ma najwięcej występów w kadrze. Jeśli Lewandowski zagra przeciwko Szwajcarii, będzie to jego 66. mecz w kadrze. Wracający do zdrowia Błaszczykowski ma dwa spotkania więcej.

Niechęć między tymi dwoma jest tajemnicą poliszynela. Pytanie, jak Lewandowski zareaguje na odebranie mu tej, owszem, zaszczytnej, ale jednak tylko symbolicznej funkcji. Bo jeśli to faktycznie tylko dzięki temu, że wyprowadza drużynę na boisko, jego gra w kadrze tak się zmieniła, to selekcjoner będzie miał wyjątkowo kłopotliwą decyzję przed sobą. Błaszczykowski ma bowiem równie wielkie ego jak napastnik Bayernu. A konflikt o taką w sumie błahostkę to ostatnia rzecz, jakiej ta kadra potrzebuje.

Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku