12 lat czekał Turyn na ten wieczór. To był czas spektakularnych upadków i wzlotów. Odebranych za udział w aferze korupcyjnej mistrzowskich tytułów, karnej degradacji do drugiej ligi, ale także przeprowadzki na własny nowoczesny stadion i ponownej dominacji we Włoszech.
Aby się przekonać, jak długa była to podróż, wystarczy spojrzeć na obecny skład Juventusu. Ostał się w nim z dawnych lat tylko Gianluigi Buffon. – Nie spodziewałem się, że powrót do elity zajmie nam tyle czasu. Ale dzięki temu smakuje lepiej. Nikt w nas nie wierzył, a my na ten awans zasłużyliśmy – mówi 37-letni bramkarz mistrzów Włoch.
Trudno było wierzyć, patrząc na brzydką, ale – jak się okazało – przynoszącą efekty grę Starej Damy w ćwierćfinałach z AS Monaco. Nawet mając w pamięci, że Massimiliano Allegri nie obiecywał widowiska, a estetów wysyłał do cyrku.
Żelazna obrona (Giorgio Chiellini, Andrea Barzagli, Leonardo Bonucci) w 34 meczach Serie A straciła tylko 19 goli, w dziesięciu spotkaniach Ligi Mistrzów – pięć. Na szczęście dla kibiców Juventus ma też ładniejszą twarz i czasem ją pokazuje. Tak było w 1/8 finału z Borussią Dortmund, tak ma być i teraz. – Udowodnimy, że potrafimy grać w piłkę – zapowiada trener Allegri.
Jest więc nadzieja, że emocji będzie nie mniej niż w 2003 roku, kiedy Juventus zmierzył się z Realem również w półfinale. Wygrał dwumecz 4:3, a potem uległ w finale po karnych Milanowi prowadzonemu przez Carla Ancelottiego. Włoch nie przegrał też z Juventusem żadnego z czterech spotkań jako trener Chelsea oraz Realu. Ale kiedy w 1999 roku przejął na dwa lata Juventus po Marcello Lippim, zdobył tylko nieistotny Puchar Intertoto.
Dziś prowadzący Real Ancelotti jest najbardziej utytułowanym – obok Boba Paisleya z Liverpoolu – trenerem w rozgrywkach o Puchar Europy (obaj mają po trzy trofea) i wciąż ma szansę zostać pierwszym, który w erze Ligi Mistrzów tytuł obroni.
Na pokładzie samolotu do Włoch nie znaleźli się kontuzjowani Luka Modrić i Karim Benzema. Francuz dopiero w niedzielę wznowił treningi. Wyścig z czasem wygrał natomiast Gareth Bale – z Cristiano Ronaldo i Javierem Hernandezem powinien stworzyć w Turynie ofensywne trio.