– Pozycja Lecha w głównej mierze wynika z tego, że Legia gra źle – bez chwili wahania mówi były bramkarz obu tych klubów Piotr Mowlik. – Warszawianie sami sobie są winni, gdyby Legia była w formie z jesieni, nie mówilibyśmy dziś o Lechu w kontekście mistrzostwa Polski.
Kolejorz jest liderem i po zwycięstwie w Warszawie w ostatniej kolejce ma dwa punkty przewagi nad broniącą tytułu Legią. Kilka dni wcześniej zawodnicy Macieja Skorży dali sobie jednak wyjąć z rąk Puchar Polski. W pierwszej połowie finału byli zespołem zdecydowanie lepszym od Legii, ale jednak przegrali i musieli przyglądać się fecie rywali.
Dobra wiosna z poważnymi widokami na tytuł w dużym stopniu rekompensuje kibicom z Poznania jesienny wstyd. Prowadzony wówczas jeszcze przez Mariusza Rumaka zespół odpadł z eliminacji Ligi Europejskiej, przegrywając z półamatorskim klubikiem z Islandii – Stjarnan. W ogóle Lech upodobał sobie wpadki z amatorami – w półfinale PP przegrał w Stargardzie Szczecińskim 1:3 z II-ligowymi Błękitnymi, ale w rewanżu udało mu się straty odrobić.
To jednak Skorża i jego piłkarze mają na sześć kolejek przed końcem sezonu wszystkie atuty po swojej stronie. Cztery mecze u siebie na stadionie przy Bułgarskiej – w tym ze Śląskiem i Jagiellonią – no i wspomniane, kluczowe, dwa punkty przewagi.
– Nie wierzę, że Lech wygra wszystkie mecze do końca sezonu. Na pewno zgubi po drodze punkty – mówi były reprezentant Polski Tomasz Łapiński, po czym jednak dodaje: – Ale nie wierzę też, że komplet punktów zdobędzie Legia. Układ pierwszej trójki będzie się jeszcze zmieniał.
Legia miała już nad Lechem dziewięć punktów przewagi, ale wiosną cały ten dorobek roztrwoniła. – Nie sprowadzałbym zjazdu formy Legii do prostego faktu odejścia Miroslava Radovicia. To byłoby zbyt duże uproszczenie – stwierdza Łapiński i wystarczy rzut oka na statystyki, by stwierdzić, że ma rację. Radović w lidze zagrał tylko w dziesięciu spotkaniach (słynne rotacje Henninga Berga), w tym przeciwko Wiśle trzy minuty, a z Jagiellonią 45 minut. – Legia straciła wiosną impet z jesieni. W poprzedniej rundzie była to świetnie zorganizowana drużyna, momentami wręcz cyniczna, niegrająca pięknej piłki, raczej nastawiona na obronę i kontry. Teraz legioniści przede wszystkim źle biegają, źle wyglądają pod względem fizycznym. Porównując Legię z jesieni z tą z wiosny, widać regres na każdym polu. Trener Berg musi głęboko sięgnąć do swoich notatek i wykonać wielką analizę – twierdzi Łapiński.
Siła Lecha wynika z dobrej współpracy między poszczególnymi formacjami, co jest zasługą trenera Skorży. – Lechowi brakuje jeszcze stabilizacji formy, zbyt często powtarza się schemat, że u niektórych zawodników po rozegraniu jednego dobrego meczu kolejny jest tak kiepski, że aż żal patrzeć. Ale kryzysy dotyczą jednostek, nie całego zespołu lub całych formacji. A kryzys jednostki łatwiej ukryć. Jako drużyna Lech spisuje się z pewnością lepiej od Legii – tłumaczy Łapiński.