Bezdomni – mecze w europejskich pucharach musieli rozgrywać w Kijowie, a nie u siebie w Dniepropietrowsku. Poharatani przez wojnę, a jednak w środę staną przed szansą wywalczenia pucharu. Największą siłą drużyny Dnipro będzie jedność. – Codziennie umierają ludzie broniący Ukrainy. Chłopcy walczący na wschodzie pewnie będą chcieli odetchnąć i obejrzą mecz. Będziemy grali dla nich – mówił przed półfinałem trener Miron Markiewicz.
Batalion Dnipro
Postacią numer jeden w Dnipro jest właściciel klubu, oligarcha Ihor Kołomojski – postać mająca wiele na sumieniu, ale też bohater. Człowiek, który nie dopuścił do rozprzestrzenienia się wojny na większą część Ukrainy.
Oligarcha, którego majątek pochodzący z handlu ropą i gazem szacowany jest na 3 miliardy dolarów, w marcu zeszłego roku został mianowany gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. Była to odpowiedź na błagania rządu w Kijowie, który nie miał już funduszy na prowadzenie działań obronnych. Pomysł był taki, by oligarchowie wzięli na siebie finansowanie wojska, które broniłoby miast przed separatystami. Już w kwietniu 2014 r. powstał Batalion Dnipro – formalnie finansowany przez ukraiński resort spraw wewnętrznych, ale powszechnie nazywany armią Kołomojskiego. Mówi się, że właściciel Dnipro wydał już na swoją prywatną armię 10 milionów dolarów.
Jednostki złożone są z ochotników i milicjantów, ale także, co można wywnioskować ze zdjęć umieszczonych w internecie, z chuliganów Dnipro. Na jednej z fotografii członkowie batalionu pozują z czerwono-czarną flagą z trójzębem (symbol UPA wykorzystywany często w jednostkach antyrosyjskich) oraz drugą, w błękitno-granatowych barwach, z napisem „FC Dnipro Ultras".
Batalion Dnipro skutecznie broni miasta i całego regionu przed przenikaniem separatystów z sąsiadującego obwodu donieckiego. Także dlatego, że Kołomojski stosował metody z Dzikiego Zachodu, ocierające się o namawianie do linczu. Za każdego żywego „zielonego ludzika" dostarczonego do biura gubernatora płacił 10 tysięcy dolarów, za kałasznikowa – tysiąc, za miotacz granatów – 2 tysiące. Za każdy odbity z rąk separatystów budynek i zwrócenie go władzom – 200 tysięcy dolarów.