Zawodnicy Henninga Berga świetnie rozpoczęli to spotkanie. Już w siódmej minucie po składnej, szybkiej i ładnej akcji Legia prowadziła. Piłkę w środku pola odebrał Ondrej Duda, podał do Nemanji Nikolica, ten zagrał na lewą stronę do Michała Kucharczyka, a skrzydłowy warszawian wyłożył piłkę jak na tacy Brazylijczykowi Guilherme.
Jeszcze przed końcem pierwszej połowy została postawiona kropka nad i. W polu karnym faulowany był Nikolić i Serb z węgierskim paszportem pokazał, że niewiele sobie robi z piłkarskich zabobonów. Jeden z nich bowiem mówi, że faulowany nie powinien wykonywać jedenastki. Nikolić jednak pewnym strzałem podwyższył na 2:0.
Legia zagrała tak jak wczoraj Lech Poznań. Szybko wyszła na prowadzenie, a przez pozostałą część spotkania musiała tylko już kontrolować mecz, nie dać się wkraść zbytniemu rozprężeniu i uniknąć kontuzji. Mogła prowadzić wyżej – piłka po strzale Guilhereme nie wpadła jednak do siatki, tylko odbiła się od słupka – ale nie forsowała za wszelką cenę tempa meczu. Dopiero w samej końcówce świetne podanie Łukasza Brozia z zimną krwią wykorzystał inny Serb grający pod obcą flagą (reprezentuje Szwajcarię) – Alksandar Prijović.
Momentami Legioniści sprawiali wrażenie, jakby chcieli żeby ten mecz się jak najszybciej skończył. Symptomatyczne były momenty, gdy warszawianie mieli szansę na szybki atak, ale za prowadzącym piłkę Dudą nie biegł żaden z partnerów. Chwila otrzeźwienia przyszła, gdy zawodnik Botosani, reprezentujący Curacao, Quenten Martinus trafił w poprzeczkę.
Legia jest jedynym z tria naszych zespołów w Lidze Europejskiej, który awansował do III rundy. Jagiellonia odpadła z Omonią Nikozją, a Śląsk z IFK Goeteborg. O awans do decydującej fazy eliminacji i walkę o fazę grupową zawodnicy Henninga Berga rywalizować będą z albańskim FC Kukesi.