Odrodzeni w ekstraklasie

Kryzysu w Białymstoku ciąg dalszy. To już szósty z rzędu ligowy mecz Jagiellonii bez zwycięstwa.

Publikacja: 08.11.2015 18:08

Tabela. Ekstraklasa

Foto: Rzeczpospolita

Piast Gliwice nie przestaje zadziwiać. W sobotę wieczorem zawodnicy Radoslava Latala wygrali na wyjeździe z Jagiellonią 2:0. W Białymstoku wydawało się, że udało się zdusić pożar, jednak ogień znowu się tli.

To był już szósty z rzędu ligowy mecz Jagiellonii bez zwycięstwa w tym sezonie. W poprzedniej kolejce piłkarze Michała Probierza zremisowali z Podbeskidziem i trener rewelacji poprzedniego sezonu – zespołu, który do końca walczył z Lechem i Legią o mistrzostwo – wspominał, że kryzys został zażegnany. Jak się okazuje, chwilowo – inna sprawa, że przegrać z Piastem to w tym sezonie żaden wstyd. Zdarzyło się już i Legii, i Lechowi, i Lechii czy Wiśle. Czy Probierzowi udało się opanować kryzys w Białymstoku, tak naprawdę okaże się po przerwie na mecze reprezentacji. Chyba że oczywiście działacze na Podlasiu nie wytrzymają ciśnienia.

Na razie jednak wytrzymują. W polskiej piłce trener nie dostaje szans na wyprowadzenie drużyny z kryzysu. Jedyne rozwiązanie problemów, jakie znają prezesi i właściciele naszych drużyn ligowych, to zmiana trenera. W tym sezonie już w pięciu klubach naszej ekstraklasy doszło do roszad na stanowisku szkoleniowca. Wydawało się, że Probierz będzie kolejną ofiarą niecierpliwości i braku jakichkolwiek długofalowych planów w polskiej piłce. Tymczasem w Białymstoku poszli pod prąd.

Po porażce z Wisłą Kraków (1:4 – 23 października) Probierz na konferencji prasowej „oddał się do dyspozycji zarządu". Formułka z pozoru niewiele znacząca, wszak szkoleniowiec klubu cały czas do dyspozycji zarządu pozostaje. Jednocześnie jednak tym gestem Probierz dał jasny sygnał, że wie, iż ponosi odpowiedzialność za wyniki zespołu, od tej odpowiedzialności nie ucieka i jest gotów na zwolnienie. Szefowie Jagiellonii, z prezesem Cezarym Kuleszą na czele, wyrazili jednak swoje wotum zaufania i publicznie ogłosili, że trenera wyrzucać z pracy nie zamierzają. To był także ważny sygnał dla piłkarzy przyzwyczajonych do tego, że gdy nie idzie, zawsze jako pierwszy pod topór głowę podłożyć musi szkoleniowiec.

Jeśli po tych dwóch tygodniach Jagiellonia będzie jednak dalej tak bardzo zawodzić swoich kibiców, nawet pozycja najlepszego szkoleniowca w historii klubu, czyli właśnie Probierza, może osłabnąć.

Przerwa na reprezentację oznacza też, że mniej piłkarzy będzie trenować na co dzień z kolegami w Piaście. Od początku sezonu jedną z najważniejszych postaci w zespole lidera z Gliwic jest Kamil Vacek. Świetna forma czeskiego rozgrywającego nie uszła uwagi selekcjonera reprezentacji naszego rywala (mecz odbędzie się 17 listopada we Wrocławiu) Pavla Vrby. Po czterech latach przerwy 28-letni Vacek wraca do kadry. W tym sezonie w ekstraklasie zaliczył trzy asysty i strzelił trzy gole, ale tak po prawdzie statystyki nie oddają w pełni jego wpływu na grę najlepszej drużyny jesieni. Gdy poprzednio Vacek zakładał koszulkę reprezentacji Czech, był wciąż jeszcze młodym, obiecującym piłkarzem włoskiego Chievo. Dopiero w następnym sezonie (2012/2013) przestał się regularnie pojawiać w składzie klubu z Werony, wrócił do Sparty Praga, ale powrót do ojczyzny nie okazał się zbawienny. W końcu przez Mladę Boleslav wylądował w Piaście i nawiązał do czasów, gdy uważany był za jedną z nadziei czeskiej piłki.

Także w tym sezonie odradzać się zaczął Deniss Rakels. Napastnik Cracovii przyjechał do Polski jako 19-latek w glorii króla strzelców ligi łotewskiej. W Zagłębiu Lubin nie byli jednak w stanie zapobiec uderzeniu wody sodowej do głowy napastnika. A jego ego rosło ponoć w tempie wprost proporcjonalnym do kolejnych tatuaży, które zaczęły pokrywać jego ciało. Wydawało się, że już jest stracony, aż w końcu w poprzednim sezonie Rakels jakby zrozumiał, że albo się weźmie w garść, albo przepadnie. 11 goli było wynikiem przyzwoitym. W tym sezonie ma już jednak aż siedem trafień, a kolejnego dołożył w piątek, gdy Cracovia rozbiła u siebie Śląsk Wrocław aż 4:1 (do przerwy 4:0).

Równie fatalnie jak Śląsk rozpoczęła swój mecz Lechia Gdańsk – w Chorzowie do przerwy przegrywała z Ruchem 0:2. W drugiej połowie dwa gole zdobył dla gdańszczan Michał Mak, ale wyrównać się gościom nie udało. Kolejny raz fatalne recenzje zebrał za swój występ aktualny reprezentant Polski Sławomir Peszko. Został zmieniony już w przerwie, a trener Thomas von Heesen powiedział po meczu: – Od reprezentanta oczekuję więcej. Jeśli Peszko się nie poprawi, będę musiał wystawiać młodszych zawodników.

15. kolejka

Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 1:3 (0:1)

Bramki: dla Zagłębia – A. Woźniak (83); dla Wisły – R. Boguski (31), A. Todorvski (66 – samobójcza), W.D. Guerrier (88)

Żółte kartki: M. Dąbrowski (Zagłębie); K. Mączyński, A. Uryga, W.D. Guerrier (Wisła). Czerwona kartka – K. Forenc z Zagłębia (45)

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 4716

Cracovia – Śląsk Wrocław 4:1 (4:0)

Bramki: dla Cracovii – E. Jendrisek (10 i 41), D. Rakels (15), M. Cetnarski (37); dla Śląska – M. Bartkowiak (52)

Żółte kartki: P. Jaroszyński, M. Dąbrowski (Cracovia); K. Dankowski (Śląsk)

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 6438

Termalica Nieciecza – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:0)

Bramki: M. Możdżeń (49), R. Demjan (64)

Żółte kartki: T. Foszmańczyk (Termalica); K. Jonkisz (Podbeskidzie)

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 1367

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 3:2 (3:0)

Bramki: dla Ruchu – M. Stępiński (10), M. Zieńczuk (23) M. Koj (26); dla Lechii – Michał Mak (65 i 68)

Żółte kartki: M. Szyndrowski (Ruch); M. Maloca (Lechia)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów 6829

Jagiellonia Biaystok – Piast Gliwice 0:2 (0:1)

Bramki: Mateusz Mak (24), K. Osyra (64)

Zółte kartki: M. Pietrowski, Mateusz Mak, M. Nespor (Piast)

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 8523

Górnik Zabrze – Korona Kielce 0:1 (0:1)

Bramka: A. Cabrera (2)

Żółte kartki: Ł. Madej, M. Korzym (Górnik); V. Gabovs, V. Marković, M. Cebula (Korona)

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 6498

Lech Poznań – Górnik Łęczna 3:1 (1:0)

Bramki: dla Lecha – M. Gajos (4 i 71), K. Linetty (81); dla Górnika – Leandro (90)

Żółte kartki: Ł. Trałka (Lech); R. Pruchnik, G. Piesio (Łęczna). Czerwona kartka – R. Pruchnik z Łęcznej (63, druga żółta)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 23 197

STRZELCY

16 goli – Nemanja Nikolić (Legia Warszawa)

8 goli – Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów)

7 goli – Deniss Rakels (Cracovia)

6 goli – Mateusz Cetnarski (Cracovia), Martin Nespor (Piast Gliwice), Michal Papadopulos (Zagłębie Lubin), Łukasz Zwoliński (Pogoń Szczecin)

Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany