Na ten moment czekali wszyscy kibice Barcelony, a żeby podkreślić wagę wydarzenia, pierwszego kopnięcia dokonali dwaj najstarsi, żyjący socios. Przebudowa legendarnego stadionu przeciągała się. Początkowo miała się zakończyć już w grudniu zeszłego roku, ale ciągle czegoś brakowało.
Teraz też nie wszystkie trybuny były gotowe, a remont ma się ostatecznie zakończyć dopiero w 2027 r.. Na mecz mogło wejść „ledwie” 45 tysięcy widzów (docelowo ma ich się mieścić nawet 105 tysięcy), ale dłużej nikt nie chciał czekać. W końcu ile czasu można było grać na obiekcie Montjuic lub na treningowym Estadi Johan Cruyff. Nic dziwnego, że na klubowym profilu na platformie X pojawił się wpis o tym, że Barcelona marzyła o tej chwili i wreszcie wraca do domu. Wszystkie dostępne miejsca były zajęte, nawet biorąc pod uwagę, że ceny biletów dla tych, którzy nie mają karnetów, zaczynały się od 199 euro.
Czytaj więcej
Legia Warszawa miała już porozumieć się z Markiem Papszunem. Teraz wszystko zależy od właściciela...
Kibiców przed spotkaniem zabawiał DJ Mon, w przerwie duet Figa Flawas. W przerwie zagrał jeden z najpopularniejszych w Katalonii zespołów The Tyets. A to była tylko część przygotowanych na ten dzień niespodzianek.
Historyczny moment Roberta Lewandowskiego na Camp Nou
Ten mecz zapisze się nie tylko w historii katalońskiego klubu, ale też polskiego futbolu. Robert Lewandowski nie tylko wyprowadził drużynę po raz pierwszy jako kapitan, ale też jako pierwszy zdobył na odnowionym Camp Nou bramkę. Już w 4. minucie przejął piłkę pod polem karnym rywali, minął obrońcę i uderzył po ziemi lewą nogą. Unai Simon popełnił błąd i nie zdołał odbić strzału. Potem kolejne bramki dołożyli Ferran Torres (dwie) i Fermin Lopez, ale to o tej pierwszej będzie się teraz mówić.