Patrzy pan w tabelę, widzi Cracovię na drugim miejscu, mającą tyle samo punktów, co pierwsza Legia, i co pan czuje? Satysfakcję? Presję, że trzeba wykorzystać tę szansę?
To nie jest dla mnie nowe uczucie. Odchodziłem z Jagiellonii Białystok po zdobyciu wicemistrzostwa Polski, a o tytuł biliśmy się do ostatniej kolejki. Zabrakło nam jednego gola do mistrzostwa. Gdy patrzę na pozycję Cracovii, to przede wszystkim cieszę się, że zbudowaliśmy solidny zespół. Mówiłem to już wiele razy, ale powtórzę: gdy będę kiedyś odchodził z Cracovii, chciałbym ze spokojem przekazać następcy gotową drużynę w zdrowym klubie. Tak jak było w Jagiellonii. Właściciel, profesor Janusz Filipiak, daje nam możliwości, mamy zielone światło, by budować klub. Podstawą jest ukończenie bazy treningowej w Rącznej. Wówczas będziemy mogli stworzyć modelowy klub, który będzie miał drużyny we wszystkich rocznikach. Cracovia będzie opierała się na swoich zawodnikach, a baza treningowa będzie ważnym argumentem przy ściąganiu piłkarzy z zewnątrz.
Trzy lata temu powiedział pan, że w ciągu trzech sezonów Cracovia będzie mistrzem. Ostatni z nich właśnie trwa. Podtrzymuje pan tamtą deklarację?
Zawsze chcę być mistrzem – na tym polega sens rywalizacji. Prowadziłem Polonię Bytom czy Widzew Łódź i wtedy też chciałem tytułu.
Sam pan zadeklarował ramy czasowe...