Klub z Paryża nie schodzi z czołówek gazet. Ale nie o taką popularność chodziło katarskim szejkom, inwestującym petrodolary pod wieżą Eiffla.
Hiszpański dziennik „El Pais" pisze, że kilka wielkich klubów – m.in. Real, Bayern i Juventus – naciskało na UEFA, by wymusiła na PSG przestrzeganie zasad finansowego fair play.
Europejska federacja miała zagrozić, że jeśli wicemistrzowie Francji nie sprzedadzą zimą kilku piłkarzy, by zbilansować wydatki na transfer Neymara, zostaną wykluczeni z pucharów – nawet na kilka lat. Tylko taka groźba może przynieść efekt, bo kary finansowe nie robią na właścicielach PSG żadnego wrażenia.
Stypa zamiast wesela
Zakup Neymara zaczyna się odbijać w Paryżu czkawką. Wielu zawodnikom nie podoba się, że Brazylijczyk jest faworyzowany przez prezesa Nassera al-Khelaifiego. To właśnie do niego miał pobiec na skargę, gdy Edinson Cavani nie pozwolił mu tydzień temu wykonać rzutu karnego w meczu z Olympique Lyon.
Neymar domagał się sprzedaży Urugwajczyka. Zdaniem „El Pais" prezes zaproponował Cavaniemu, że podniesie mu pensję o milion euro (taką premię gwarantuje mu tytuł króla strzelców), by ten zrzekł się wykonywania jedenastek na rzecz Brazylijczyka. Oferta została odrzucona. – Czy naprawdę myślisz, że jesteś Messim? – miał zapytać partnera z ataku Cavani. Konflikt w szatni próbował załagodzić Dani Alves. Zorganizował kolację, na której miało dojść do pogodzenia zwaśnionych stron, ale według jednego z jej uczestników mimo zdjęć w mediach społecznościowych sugerujących powodzenie misji podczas spotkania panowała atmosfera jak na pogrzebie.