20 sierpnia Legia wygrała z Wisłą w Płocku 1:0. Trenerem był jeszcze Jacek Magiera, a jedyną bramkę strzelił Jarosław Niezgoda. Jerzy Brzęczek od miesiąca pracował w Płocku i dopiero poznawał drużynę. Poznał na tyle dobrze, aby mieć realne szanse na miejsce w ósemce walczącej o tytuł mistrza. W sobotę na Łazienkowskiej zobaczyliśmy aż dziesięciu zawodników Wisły z sierpniowego meczu w Płocku. Nauczeni doświadczeniem swoim i trenera zagrali zupełnie inaczej niż w tamtym spotkaniu.
W Legii doszło natomiast do rewolucji, która wprawdzie przesunęła drużynę w górę tabeli, ale nie rozwiązała problemów. Przyjmując za punkt odniesienia sierpniowy mecz, w sobotę Legia zagrała z nowym trenerem i sześcioma nowymi zawodnikami. Wynik 0:2 mówi dużo o wątpliwych korzyściach wynikających ze zmian.
Dowcip Jozaka
Nie znam poczucia humoru trenera Romeo Jozaka, ale musi ono być specyficzne. Na pomeczowej konferencji Chorwat przytoczył słowa, którymi zwrócił się do zawodników w przerwie: „Panowie, dlaczego jesteście smutni? Strzeliliśmy dziś dwa gole".
Po 17 minutach Legia przegrywała 0:2. Nawet Real tak szybko nie wbił na Łazienkowskiej dwóch bramek (Borussii to się udało), mimo że zaczynał mecz od gola w pierwszej minucie. Potem Legia się ogarnęła i ostatecznie zremisowała. Tym razem nic takiego się nie stało. Pierwszą bramkę gospodarze stracili po karnym za faul Inakiego Astiza na Giorgim Merebaszwilim. Drugą – po strzale samobójczym Jakuba Czerwińskiego, który nie zdołał wybić na róg piłki podawanej przez Semira Stilicia.
Jeśli do straty bramek przyczyniają się obydwaj środkowi obrońcy, to wiara w odrobienie strat maleje. A w dodatku w Legii nie było piłkarza w rodzaju Stilicia, który w trudnych sytuacjach bierze sprawy w swoje ręce.