Przed pierwszym gwizdkiem Norwegia była praktycznie pewna awansu na mundial. Matematyka dawała jeszcze nadzieję Włochom, ale piłkarze Gennaro Gattuso musieliby wygrać z Norwegią 9:0, a taki scenariusz nie mieścił się nawet w kategorii science-fiction. Drużyna ze Skandynawii gra po prostu świetnie i jest chyba jeszcze lepsza od tej z czasów Ole Gunnara Solskjaera i Tore Andre Flo.
Norwegowie potwierdzili to w ostatnim meczu Grupy I. Do przerwy przegrywali na San Siro 0:1 po golu Pio Esposito, ale w drugiej połowie zagrali wspaniały koncert. Najpierw wyrównał po solowej akcji Antonio Nusa, a kilka minut później pięknym wolejem popisał się Erling Haaland. Włosi byli w takim szoku, że chwilę po wznowieniu gry stracili piłkę na własnej połowie i dali sobie wbić trzeciego gola.
Baraże o mundial. Co musi się stać, by Polacy byli rozstawieni?
Włoscy kibice zaczęli wychodzić ze stadionu tłumnie jeszcze przed ostatnim gwizdkiem. Może to i dobrze, bo nie widzieli, jak w ostatnich sekundach Strand Larsen ośmieszył włoskich obrońców i zdobył czwartą bramkę. Cała drużyna, łącznie z rezerwowymi, pobiegła mu gratulować, a za chwilę mogła wykonać taniec radości na środku boiska.
Czytaj więcej
Polacy są już pewni gry w marcowych barażach o przyszłoroczny mundial. Poniedziałkowy mecz z Malt...
Włosi zagrają w barażach, podobnie jak Ukraińcy, którzy zapewnili sobie drugie miejsce w grupie w ostatnich minutach meczu z Islandią. Islandczykom, dzięki lepszemu bilansowi bramek, wystarczał remis. Ukraińcy, którzy tym razem podejmowali rywali na stadionie Legii, musieli wygrać. Długo wynik był bezbramkowy, aż w 83. minucie niemoc przełamał Oleksandr Zubkow, a w doliczonym czasie drugiego gola zdobył Ołeksij Huculak.