Mundial w Katarze. Hamulec w TGV już nie działa

To był mundial niespodzianek, ale w niedzielnym finale zagrają faworyci: Francja i Argentyna. Kylian Mbappe i Leo Messi.

Publikacja: 16.12.2022 03:00

Leo Messi ma ostatnią szansę, by w oczach rodaków dogonić legendę Diego Maradony

Leo Messi ma ostatnią szansę, by w oczach rodaków dogonić legendę Diego Maradony

Foto: PAP/EPA

35-letni geniusz z Rosario jest jedną z najwybitniejszych postaci w dziejach futbolu, ale jeśli w niedzielę Argentyńczycy przegrają z Francuzami, pozostanie już na zawsze piłkarzem niespełnionym – przynajmniej w oczach rodaków. Messi czarował na boisku przez blisko dwie dekady i wygrał niemal wszystko, ale on sam wie, że czas w piłce nożnej odmierza się mundialami.

Widzieliśmy to po emocjach, jakie przeżywał. Nie musieliśmy ich rozczytywać z drobnych gestów, Messi był na boisku całym sobą – śmiał się, płakał, wściekał. Czuł, że tworzy swoje ostatnie dzieło. Machał pędzlem coraz szybciej i sprawniej. Zrobił to, czego nie udało się innym gwiazdom mundialu.

Był liderem drużyny: sterem, żeglarzem, okrętem. Dźwigał ją w momentach kryzysu – to on złamał meksykańską defensywę, otworzył najlepszym podaniem turnieju drogę do bramki Holendrów. Pomagał kolegom wzlatywać na wyższy poziom. Robił to, czego nie potrafili Robert Lewandowski, Cristiano Ronaldo czy Neymar.

Palce jednej pięści

Jego relacja z drużyną narodową przez lata była trudnym małżeństwem, trwającym chyba z rozsądku. Nie prosił przecież o rolę zbawcy narodu, był zupełnie innym typem człowieka niż ikoniczny Maradona, choć rodacy chcieli w nim widzieć mesjasza reprezentacji, reinkarnację boskiego Diego.

Wydawało się, że Messiego przygniatają te oczekiwania, że wyścig z historią niemal go złamał. Po dwóch niepowodzeniach w ćwierćfinałach mundiali (2006 i 2010) i przegranym finale z Niemcami (2014) czarę goryczy przelały Copa America 2015 i 2016. Argentyna poległa wówczas w meczach o złoto z Chile, a Messi podobno nigdy nie schodził do szatni tak przybity jak w roku 2016. Oznajmił, że kończy z reprezentacją, ale trwało to tylko chwilę.

Dziś sprawia wrażenie człowieka wyzwolonego. Nie wygrał jeszcze mundialu, ale chyba odzyskał wolność. Każde kolejne zwycięstwo celebruje z uśmiechem i radością, jakby chciał krzyczeć: „Chwilo, trwaj”. On mundial Maradony z 1986 roku przeżywa właśnie teraz.

Trzyma niewidzialną batutę – może sekret sukcesu Argentyny kryje się także w jego subtelnych gestach: wskazaniu palcem, podniesieniu dłoni. Messi pokazuje oblicze piłkarza totalnego, ale oszczędnie zarządza energią, maksymalizuje zyski płynące z każdego ruchu.

Czytaj więcej

Didier Deschamps. Mały generał

Kiedy zbliża się do pola karnego, jego stopa staje się skalpelem chirurga. Rywale truchleją, nikt nie jest bezpieczny. Josko Gvardiol, kandydat do miejsca na środku obrony w najlepszej jedenastce turnieju, wyglądał jak uczniak, kiedy Messi zaczął przy nim drybling.

Argentyńscy dziennikarze oraz sami zawodnicy podkreślają, że reprezentacja nie jest zlepkiem indywidualności, wreszcie stała się rodziną. Może to największy sukces trenera Lionela Scaloniego. Widzimy, jak jego podopieczni razem walczą oraz świętują, i czujemy, że to wszystko palce jednej pięści, która potrafi zadać nokautujący cios. Widzimy, jak przy Messim rosną inni. Argentyna zwycięża i rozpędza się z meczu na mecz, to drużynowy koncert.

Oprócz dyrygenta-wirtuoza finaliści mundialu mają jednak w swojej orkiestrze wybitnych solistów. By świętować zwycięstwo nad Holendrami w rzutach karnych, Messi ruszył w pierwszej kolejności do bramkarza Emiliano Martineza, są też skuteczni obrońcy i bulterierzy środka boiska, jest Julian Alvarez, który strzelił już cztery gole.

To jednak Messi musiał po meczu z Arabią Saudyjską wstać w autobusie i przekonać ich, aby sobie nawzajem zaufali.

Przyziemne słabości

Niewykluczone, że w oczach Argentyńczyków najwięcej zyskał jednak nie przywództwem, wizjonerstwem czy golami, ale momentami złości – żółtą kartką za niezgodę na rzut wolny, emocjami wykrzyczanymi po meczu w twarz Holendrom, odtrąceniem ręki Roberta Lewandowskiego.

Rodacy wreszcie zobaczyli brzydsze oblicze idola, co tak kochali kiedyś w Maradonie. Messi przestał być grzecznym chłopcem z dobrej rodziny i choć nie targają nim takie demony jak Diego, to także ma chwile przyziemnej słabości.

Argentyna przez lata miała nadzieję, że Messi zrealizuje jej sny o potędze. Teraz wreszcie zastąpiła ją wiara, że Maradona nie miał racji, gdy w 2018 roku rzucał na wiatr słowa o tym, że Messi nie ma w sobie nic z lidera i gra w klubie zupełnie inaczej niż w reprezentacji.

Czy Messi po finale zapłacze tak samo, jak w drodze do szatni po porażce z Marokańczykami łkał przeżywający swój ostatni mundial w karierze Cristiano Ronaldo, czy też będą to zupełnie inne łzy?

– Czuję się mocny na tyle, żeby stawić czoła każdemu rywalowi. Cieszę się tym mundialem – zapewnia Argentyńczyk, ale przecież dopiero w niedzielę zmierzy się z kandydatem na nowego króla. Finał mundialu może być przekazaniem władzy. Odeszli już Ronaldo i Neymar, zostali Messi i Mbappe.

Zawsze z radością

23-letni Francuz nie miał podczas turnieju takiego wpływu na grę swojej drużyny jak Argentyńczyk. Strzelił już jednak pięć goli i błyszczał indywidualnymi popisami. Druga bramka z Marokiem była wyłącznie jego zasługą, samodzielnie dawał też sobie radę z Wojciechem Szczęsnym. Messi dla wielu kolegów to na boisku wręcz ojciec, Mbappe pozostaje jeszcze dzieciakiem. Dopiero kończy wiek młodzieżowca, a już strzelił dziewięć goli na mistrzostwach świata – tylko dwa mniej niż Messi. Lider klasyfikacji wszech czasów Miroslav Klose strzelił ich ledwie siedem więcej.

Wyszykował się na turniej perfekcyjnie. Unikał nawet konferencji prasowych oraz spotkań z mediami, aż wreszcie po spotkaniu z Polakami – kiedy jako najlepszy piłkarz meczu miał obowiązek usiąść za stołem – wyznał, że mundial to dla niego obsesja i podporządkował mu cały sezon, żeby wdrapać się w Katarze na szczyt.

Jest innym zawodnikiem niż Messi, ale obaj preferują wyrachowany minimalizm. Statystycy policzyli, że spośród odpowiedzialnych za ofensywę piłkarzy rekrutujących się spośród drużyn-ćwierćfinalistów mundialu to oni biegali sprintem najmniej.

Kiedy Mbappe zamienia się w TGV, rywale muszą go zatrzymywać sposobem. Dogonić podczas tego turnieju Francuza mógł chyba tylko Achraf Hakimi, czyli marokański przyjaciel z Paris Saint - Germain.

– On może w jednym momencie odmienić mecz. Zawsze gra z radością i my chcemy ją z nim dzielić. Francja potrzebowała wielkiego Mbappe i go dostała, choć wcale nie zagrał swojego najlepszego meczu – mówił po zwycięstwie nad naszą reprezentacją trener Didier Deschamps.

Mundial, który wielu zapowiadało jako zmierzch legend, może katapultować Mbappe na szczyt. – To turniej moich marzeń – mówił kilka dni temu, a kiedy „Wall Street Journal” jeszcze przed wylotem do Kataru zapytał go, czy jest gotowy, aby zastąpić Ronaldo i Messiego na środku sceny, odparł: – Wydaje mi się, że nie mam wyjścia. Pedał hamulca już u mnie nie działa.

Gra o tron

Mbappe ma wokół siebie kompanów wybitnych – może nawet lepszych niż Messi, choć przecież Deschamps zmaga się z problemami. Jego drużyna przed mundialem traciła zęby, kontuzje wykreślały z turniejowej listy Paula Pogbę, N’Golo Kante, Karima Benzemę, Christophera Nkunku.

Francuzi przezwyciężają jednak te problemy. Deschamps od początku turnieju – z wyjątkiem meczu z Tunezją, który nie miał znaczenia dla tabeli – stawiał na żelazną jedenastkę. Podkreślał, że nie ma pewności, jak zawodnicy bez mundialowego doświadczenia zareagują na presję meczów o najwyższą stawkę. Wreszcie, przed półfinałem z Marokiem, został do zmian zmuszony.

Kylian Mbappe na pytanie, czy jest gotowy zastąpić Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, odpowiedział: –

Kylian Mbappe na pytanie, czy jest gotowy zastąpić Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, odpowiedział: – Wydaje mi się, że nie mam wyjścia

Jewel SAMAD/AFP

Choroba – francuskie media pisały o przeziębieniu, choć niewykluczone, że to jednak coś poważniejszego – posadziła na ławce Adriena Rabiota i Dayota Upamecano. Zastępujący ich Ibrahima Konate i Youssouf Fofana zdali egzamin, choć wcześniej łącznie zagrali w kadrze 11 meczów.

Deschamps ma w zespole głębokie zasoby, ale później w trakcie meczu dokonał jeszcze tylko dwóch zmian. Siłą Francuzów jest podstawowy skład. Trener wierzy w siłę zgrania, ufa swoim żołnierzom. Mbappe wspierają cisi liderzy: bramkarz Hugo Lloris, kwitnący pod nieobecność Benzemy Olivier Giroud czy Antoine Griezmann, który perfekcyjnie zaadaptował się do pracy w środku pola.

Deschamps pożenił ostrożność z talentem gwiazd, choć kibice już cztery lata temu oskarżali go, defensywnego pomocnika z krwi i kości, że marnuje potencjał. Wydają się podatni na zranienie – trener jak mantrę powtarza po meczach mundialu: „Nie byliśmy perfekcyjni”, ale Francuzi wygrywają.

Nie zajmą jednak przed finałem pozycji broniących tytułu rutyniarzy. Grający w podstawowym składzie Upamecano, Jules Kounde, Theo Hernandez i Aurelien Tchouameni to przecież w reprezentacyjnej piłce żółtodzioby – każdy zaczynał mundial, mając na koncie nie więcej niż kilkanaście występów w drużynie narodowej.

Nie inaczej wygląda Argentyna: Cristian Romero, Enzo Fernandez, Alexis Mac Allister czy Alvarez to także piłkarze aspirujący, niektórzy pozycję w kadrze budują dopiero tym turniejem. Zobaczymy więc na boisku i rutyniarzy, i wschodzące gwiazdy. Spokój mistrzów oraz młodzieńczą swobodę.

Wszyscy ostatecznie i tak zwrócą jednak oczy na Messiego oraz Mbappe. Współczesnego króla futbolu oraz kandydata na następcę tronu. Dziedzictwo Messiego jest bezpieczne. Przyjechał do Kataru jako człowiek, który niczego już nie musi, ale pozostała mu jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Mbappe swoją legendę dopiero buduje. Lusail będzie w niedzielę areną gry o tron.

WEEKEND NA MUNDIALU

Sobota

>Mecz o trzecie miejsce: Chorwacja – Maroko (16.00, TVP 1, TVP Sport)

Niedziela

>Finał: Argentyna – Francja (16.00, TVP 1, TVP Sport)

35-letni geniusz z Rosario jest jedną z najwybitniejszych postaci w dziejach futbolu, ale jeśli w niedzielę Argentyńczycy przegrają z Francuzami, pozostanie już na zawsze piłkarzem niespełnionym – przynajmniej w oczach rodaków. Messi czarował na boisku przez blisko dwie dekady i wygrał niemal wszystko, ale on sam wie, że czas w piłce nożnej odmierza się mundialami.

Widzieliśmy to po emocjach, jakie przeżywał. Nie musieliśmy ich rozczytywać z drobnych gestów, Messi był na boisku całym sobą – śmiał się, płakał, wściekał. Czuł, że tworzy swoje ostatnie dzieło. Machał pędzlem coraz szybciej i sprawniej. Zrobił to, czego nie udało się innym gwiazdom mundialu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy