Ćwierćfinał Chorwacja - Brazylia. Zatańczyć z Neymarem

Dla 37-letniego Luki Modricia, najlepszego piłkarza poprzedniego mundialu, piątkowy ćwierćfinał z Brazylią może być pożegnaniem z wielką sceną.

Publikacja: 09.12.2022 03:00

Luka Modrić cztery lata temu poprowadził Chorwację do wicemistrzostwa świata

Luka Modrić cztery lata temu poprowadził Chorwację do wicemistrzostwa świata

Foto: AFP

Zostało ich już tylko trzech: Leo Messi, Cristiano Ronaldo i właśnie Modrić. Większość gwiazdorów, dla których miały to być ostatnie mistrzostwa świata, z Kataru już wyjechała.

Gareth Bale i Luis Suarez wrócili do domu po fazie grupowej, Robert Lewandowski spakował walizki nieco później. Eden Hazard po klęsce Belgów zdążył nawet zakończyć karierę w reprezentacji. A Karim Benzema w ogóle na boisko nie wyszedł, bo przez tajemniczą kontuzję opuścił zgrupowanie jeszcze przed pierwszym meczem Francuzów.

Rzeczpospolita

37-letni Modrić wciąż trzyma w Chorwacji za ster, w piątek zagra w niej po raz 160. To jego czwarty mundial. W 16 spotkaniach poniósł tylko trzy porażki – tę najważniejszą cztery lata temu w finale z Francją. Na pocieszenie został mu tytuł najbardziej wartościowego zawodnika turnieju i Złota Piłka w plebiscycie „France Football” za rok 2018.

Jako mały chłopak nie mógł marzyć nawet o tym. Jego dzieciństwo naznaczone było wojną domową na Bałkanach. Ojciec bił się o niepodległość Chorwacji, dziadek zginął z rąk snajpera. Luka nauczył się żyć w trudnych warunkach – bez prądu, wody i gazu. Nie ukrywa, że to go zahartowało, stał się dużo silniejszy psychicznie, a braki fizyczne, które sprawiły, że kiedyś został odrzucony przez akademię Hajduka Split, nadrabiał walecznością, sprytem i technicznymi umiejętnościami.

Mecz z różańcem

Modrić wyszkoleniem nie odstaje od Brazylijczyków, więc jego pojedynki z Neymarem i spółką mogą być ozdobą piątkowego meczu. Chorwaci jeszcze nigdy nie pokonali Canarinhos.

– Statystyki nie przemawiają za nami, ale na szczęście one o niczym nie decydują. Doceniamy każdego rywala, ale pokazaliśmy, jaka drzemie w nas siła mentalna. Z Japonią przetrwaliśmy dogrywkę i karne, to nas jeszcze wzmocniło. Możemy to powtórzyć, jesteśmy gotowi na kolejną serię jedenastek – podkreśla rozgrywający Realu Madryt i zaznacza, że nie patrzy w przyszłość, bo wie, że czasu nie oszuka.

Czytaj więcej

Ćwierćfinał Anglia - Francja. Spotkanie dobrych znajomych

Jest jednym z nielicznych kadrowiczów urodzonych w latach 80. I choć trener Zlatko Dalić przekonuje, że Modrić może grać do kolejnego mundialu, trudno uwierzyć, by po czterdziestce biegał jeszcze za piłką.

Zarówno Modrić, jak i Dalić żałują, że do starcia z Brazylią dojdzie już w ćwierćfinale.

– Oglądałem sporo spotkań i powiem wprost: mają najpotężniejszy atak na tym turnieju. Ich siła przeraża, są faworytem, ale możemy rzucić im wyzwanie – twierdzi trener. Chorwat urodzony w Bośni i Hercegowinie jest osobą bardzo religijną. Podczas meczów nie rozstaje się z różańcem, a przed mundialem udał się na pielgrzymkę. Wyruszył z rodzinnego Livna i w trzy dni przeszedł 120 km do sanktuarium w Medjugorje.

Nie będą przepraszać

Brazylijczycy ze wszystkich ćwierćfinalistów stworzyli w Katarze najwięcej sytuacji bramkowych i oddali najwięcej strzałów. Ale od 2002 roku nie pokonali w fazie pucharowej drużyny z Europy. Przegrywali z Francją, Holandią (dwukrotnie), Niemcami i Belgią. Ćwierćfinał przebrnęli tylko raz – w 2014 roku.

Czytaj więcej

Ćwierćfinał Maroko - Portugalia. Czarodziej z wioski rybackiej

To bilans wstydliwy, dlatego w piątek Canarinhos będą chcieli udowodnić, że nie popadli w kompleksy. Nie zamierzają też przepraszać za swoje tańce po zdobytych bramkach. Ten sposób okazywania radości przez część ekspertów został już uznany za brak szacunku dla przeciwnika.

– Nie ma w tym nic obraźliwego. To część naszej kultury i tradycji. Po prostu tacy jesteśmy – tłumaczy trener Tite, który też dał się ponieść emocjom i po golach w meczu 1/8 finału z Koreą bawił się razem z piłkarzami, choć – jak sam przyznał – niektórzy z nich mogliby być jego wnukami.

Czytaj więcej

Ćwierćfinał Holandia - Argentyna. Żelazny Tulipan zakwitł na pustyni

– Miejmy nadzieję, że będziemy strzelać i tańczyć aż do finału – dodaje napastnik Realu Vinicius Junior. 22-letni Brazylijczyk nie ukrywa, że w klubie nauczył się wiele od Modricia, m.in. podania zewnętrzną częścią stopy, które zaprezentował przy golu Lucasa Paquety w spotkaniu z Koreańczykami.

– Luka pomaga mi każdego dnia, upewniając się, że robię postępy. Jest dla mnie punktem odniesienia. Cieszę się, że zagram przeciw niemu. Niech zwycięży lepszy zespół – kończy Vinicius Junior.

Zostało ich już tylko trzech: Leo Messi, Cristiano Ronaldo i właśnie Modrić. Większość gwiazdorów, dla których miały to być ostatnie mistrzostwa świata, z Kataru już wyjechała.

Gareth Bale i Luis Suarez wrócili do domu po fazie grupowej, Robert Lewandowski spakował walizki nieco później. Eden Hazard po klęsce Belgów zdążył nawet zakończyć karierę w reprezentacji. A Karim Benzema w ogóle na boisko nie wyszedł, bo przez tajemniczą kontuzję opuścił zgrupowanie jeszcze przed pierwszym meczem Francuzów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy