Gospodarze z Tarnowa podwójnie wygrali pierwszy bieg, ale już po kolejnym był remis, a po trzeciej gonitwie na prowadzenie wysunęli się leszczynianie. Na chwilę powiększyli je po 6. wyścigu do sześciu punktów, a po 12. wygrywali już nawet 40:32 i wydawało się, że spokojnie zapiszą na swoim koncie siódme kolejne zwycięstwo.
Wówczas na stadionie w Tarnowie wydarzył się cud - ostatnie trzy biegi, w tym dwa nominowane, "Jaskółki" wygrały podwójnie, ostatecznie pokonując aktualnych mistrzów Polski 47:43. To pierwsza w tym sezonie przegrana Unii z Leszna, w barwach której zawiódł przede wszystkim Jarosław Hampel (tylko 3 punkty). Mimo, że wszyscy zawodnicy gości prezentowali się w miarę równo, to żadnemu z nich nie udało się uzbierać dwucyfrowej zdobyczy. Wśród gospodarzy takich zawodników było aż trzech, a decydujące - wobec juniorskiej mizerii i słabej postawy Petera Kildemanda - okazały się punkty przywiezione przez Artura Mroczkę.
Jak zwykle atrakcyjnie zapowiadały się derby lubuskie, ale choć wynik dość długo oscylował wobec remisu, to na koniec okazało się, że goście nie wygrali drużynowo ani jednego biegu. Nie pomogła więc niezła forma tradycyjnie dobrze radzącego sobie w Gorzowie Patryka Dudka i byłego zawodnika Stali Michaela Jepsena Jensena. Trzech liderów gospodarzy zapewniło wygraną i punkt bonusowy (za lepszy bilans w dwumeczu) już po 12. biegu.
Zacięte do ostatniego biegu były zawody w Toruniu, gdzie Get Well podejmował Włókniarza Częstochowa. Gospodarze wprawdzie już po 13. biegu zapewnili sobie wygraną, ale do końca toczyła się walka o bonus. Przed ostatnim wyścigiem w dwumeczu był remis. Ze startu najlepiej wyszedł Jason Doyle i pewnie zmierzał do mety na prowadzeniu, ale za jego plecami jechali dwaj częstochowianie. Na ich nieszczęście Fredrik Lindgren konsekwentnie przejeżdżał szeroko pierwszy łuk i na jednym z okrążeń przy krawężniku wyprzedził go Chris Holder. W efekcie bonus został w Toruniu.
W ostatnim niedzielnym spotkaniu Sparta Wrocław praktycznie od początku prowadziła na wyjeździe z GKM-em Grudziądz, w szczytowym momencie prowadząc 29:19. Gospodarze wrócili do gry, wygrywając podwójnie dwa kolejne wyścigi, ale był to ostatni zryw zawodników z drużyny zajmującej ostatnie miejsce w tabeli. Po 13. biegu wrocławianie mieli zapewniony już co najmniej remis, a zwycięstwo przypieczętowali w pierwszym wyścigu nominowanym. W związku z tym wygrana 5:1 GKM-u w ostatniej gonitwie nie miała już znaczenia.