Start w Tokio ma być ukoronowaniem jej kariery. Składa się na nią ponad 20 medali imprez mistrzowskich. Jej dorobek olimpijski to cztery srebrne i trzy brązowe krążki zdobyte na 100, 200 i 400 m (w klasyfikacji T46 i T47). Po pierwszy z nich – brąz na najdłuższym z dystansów – sięgnęła jeszcze w Atenach (2004).
To było potwierdzenie, że dokonała właściwego wyboru. Początkowo trenowała też tenis stołowy, zainteresowała się nim w szkole podstawowej, poszła popatrzeć na zajęcia i została. Ale równocześnie trafiła do Radomskiego Stowarzyszenia Sportu i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych Start (jest wierna tym barwom do dziś), pojechała na pierwsze zawody lekkoatletyczne, bardzo jej się spodobało i przez kilka lat starała się pogodzić obie dyscypliny. Kiedy musiała wybrać, postawiła jednak na lekkoatletykę. Geny ma dobre – mama w młodości uprawiała biegi i skok w dal.
Alicja przyszła na świat w Kozienicach. Urodziła się bez lewego przedramienia, ale to nie przeszkodziło jej w wyczynowym uprawianiu sportu i kontynuowaniu rodzinnych tradycji. A dziś jako doświadczona zawodniczka śmieje się, że nie wszystkie dinozaury jeszcze wyginęły.
Ma do siebie duży dystans. Startuje ze specjalną protezą ręki, żartuje, że „ładuje ją i strzela". Zaraża innych pozytywną energią. Jej życiowe motto brzmi: „Nigdy się nie poddawaj", i konsekwentnie się go trzyma. A nieraz bywało ciężko. Brak pieniędzy, profesjonalnej opieki medycznej, słabe warunki do trenowania – opowieści paraolimpijczyków pełne są historii o pokonywaniu przeszkód. Na szczęście dzięki wsparciu PKN ORLEN tacy zawodnicy jak Alicja mogą zapomnieć o codziennych trudach i w pełni skupić się na sporcie. Za osiągnięcia sportowe otrzymała Złoty Krzyż Zasługi (2008) i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (2013).
Przecierała szlaki innym osobom z niepełnosprawnościami. Dostała się na Akademię Wychowania Fizycznego w Gdańsku, choć słyszała głosy, że sobie nie poradzi.
Z podobnymi opiniami spotkała się, gdy na Wybrzeżu chciała się zatrudnić w jednym ze sklepów z odzieżą sportową. Ale została przyjęta i w pracy poznała swojego przyszłego męża. Pobrali się trzy lata temu. Do ślubu szła w ortezie. Tydzień przed uroczystością przewróciła się podczas treningu i zwichnęła staw łokciowy w zdrowej ręce. Przez dwa tygodnie nie mogła biegać, a mimo to miesiąc później w Berlinie została mistrzynią Europy na 100 m i wicemistrzynią na dwa razy dłuższym dystansie.