Reklama

Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polskie asy dają radę

Trzynaście medali mają Polacy na półmetku paralekkoatletycznych mistrzostw świata. To wynik powyżej oczekiwań, choć impreza jest wyzwaniem nie tylko sportowym.

Publikacja: 02.10.2025 14:44

Róża Kozakowska

Róża Kozakowska

Foto: PAP/EPA

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie sukcesy odnieśli Polacy na paralekkoatletycznych mistrzostwach świata?
  • Jakie wyzwania stawiają przed uczestnikami warunki atmosferyczne i infrastrukturalne w New Delhi?
  • Dlaczego obecna edycja mistrzostw świata jest wyjątkowa dla polskiej reprezentacji?

Korespondencja z New Delhi

Najwięcej widzimy chyba uśmiechów przez łzy, te płynące ze szczęścia. Wielu polskich medalistów nie kryło za metą wzruszenia, głos łamał się także trenerom, asystentom, przewodnikom. Kiedy drugi złoty medal we frame runningu zdobywała na 60-tysięcznym stadionie Jawaharlala Nehru Magdalena Andruszkiewicz chyba jeszcze większe emocje, niż u niej, widzieliśmy u trenera Grzegorza Dorszyńskiego i taty Marka, który towarzyszył jej za metą i w strefie wywiadów.

Płakał na podium inny polski mistrz tej konkurencji Artur Krzyżek, a kiedy po złoty medal w rzucie maczugą sięgnęła Róża Kozakowska, wzruszyli się chyba wszyscy, bo Polka noc przed startem spędziła w szpitalu przez zatrucie pokarmowe. – Trener i lekarz do samego końca walczyli o to, żebym w ogóle wystartowała. Ja nawet nie umiem powiedzieć, co się działo, bo byłam nieprzytomna – mówi mistrzyni i wicemistrzyni paralimpijska z Tokio. Jej drogę do złota przez izbę przyjęć szeroko relacjonowały kolejnego dnia lokalne media.

Dlaczego Polacy odnoszą sukcesy w paralekkoatletyce?

Impreza w New Delhi to już dla reprezentacji Polski sukces. Trenerzy przed rozpoczęciem mistrzostw świata zakładali, że nasi kadrowicze przywiozą do kraju dwanaście medali, więc cel zrealizowali, choć na starty czekają jeszcze m.in. kulomiotka Renata Śliwińska czy specjalistka od skoku w dal Karolina Kucharczyk-Urbańska. To zwiastuje najlepsze mistrzostwa świata od 2017 r., gdy w Londynie zdobyliśmy 28 medali, ale tylko cztery złote. Teraz najcenniejszych krążków jest już siedem.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polacy nie zwalniają tempa, nie zatrzymał ich nawet wirus

Odnosimy sukcesy, bo mamy ośrodki, gdzie są eksperci specjalizujący się w pracy z osobami z niepełnosprawnościami. Swoich ludzi mają w New Delhi Start Tarnów, Start Warszawa, Start Wrocław, Rekord Poznań, Olimpia Grudziądz, Start Radom, AKSON Zamość, Frame Running Terenia Wrocław i LUKS GOKSiR Korfantów, ale liderem pozostaje Start Gorzów Wielkopolski, gdzie trenerem i prezesem jest Zbigniew Lewkowicz, któremu talenty zdarzało się dosłownie wyłapywać na ulicy.

Frame running jest konkurencją stosunkowo młodą. Wymyślili ją w 1991 r. Connie Hansen i Mansoor Siddiqi, ale na mistrzostwach Europy – jeszcze jako race running – zadebiutowała w 2018 r. World Para Athletics uznała ją pięć lat później

Zawodnikami jego klubu są m.in. specjaliści od frame runningu: Andruszkiewicz (złoto na 100 m i 400 m), Krzyżek (złoto na 100 m) oraz Zofia Kałucka (brąz na 100 m). To konkurencja, gdzie biegacz porusza się przy pomocy trzykołowego roweru bez pedałów, opierając ciężar ciała na specjalnej podporze. Polacy ją zdominowali. Wyznaczamy standardy, bo zarówno Krzyżek, jak i Andruszkiewicz są rekordzistami świata. Ta druga najlepszy wynik w dziejach 100 m poprawiła w New Delhi.

Frame running jest konkurencją stosunkowo młodą. Wymyślili ją w 1991 r. Connie Hansen i Mansoor Siddiqi, ale na mistrzostwach Europy – jeszcze jako race running – zadebiutowała w 2018 r.. World Para Athletics uznała ją pięć lat później. Jeszcze w 2023 r. na mistrzostwach świata w Kobe odbywała się tylko w klasie T72, która oznacza znaczne zaburzenia koordynacji powodujące trudności w kontroli tułowia i nóg. Teraz zawodnicy rywalizują także w T71, gdzie stopień zaburzeń – co oceniają sędziowie według skali Ashwortha – jest nieco wyższy.

– My w Polsce zaczęliśmy frame running dziesięć lat temu w Fundacji Złotowianka, która ma ośrodek rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgowym. Podpatrzyli te rowery w Danii i zaczęli je sprowadzać. Początkowo była to forma rehabilitacji, później poszliśmy w sport. Dziś mamy kilka takich ośrodków. Odbywają się specjalne mityngi na 150 osób. Są dzieciaki i starsi, a sport angażuje też rodziców, którzy widzą efekty rehabilitacji – mówi trener Dorszyński.

Reklama
Reklama

Kiedy frame running zadebiutuje na igrzyskach?

Sprzęt dla jego podopiecznych spawa prywatna firma z Lipki, bo ceny tych produkowanych za granicą przez WISP sięgają 30 tys. zł. – My płacimy pięć razy mniej – mówi. Polacy w sumie zdobyli w tej konkurencji sześć medali, bo na najniższym stopniu podium stanęli także trenująca w Poznaniu Miriam Dominikowska (100 m) oraz Piotr Siejwa (400 m) z Wrocławia. Czwarty był zamościanin Wojciech Kukiełka (100 m). To pokazuje potencjał, ale o medale będzie tylko trudniej, bo za trzy lata frame running zadebiutuje na igrzyskach w Los Angeles.

Oni podbijają dyscyplinę młodą, ale w New Delhi radość dali nam także weterani. Joanna Mazur-Dziedzic na podium imprezy rangi światowej wróciła po ośmiu latach. – Nawet nie wiecie, jak ten ostatni okres był dla mnie trudny – mówi. – Mam nowego trenera, przewodnika, podejście oraz pracę z dziećmi niewidomymi i słabowidzącymi, która daje mi radość oraz ładuje energią. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie sztab psychologów i psychoterapeutów, spora garść leków oraz praca.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polacy mają dwa kolejne złote medale

Sportową klasę potwierdził Lech Stoltman, czyli kulomiot i były kulturysta, który od 20 lat porusza się na wózku po wypadku motocyklowym. Był trzykrotnie na igrzyskach paralimpijskich i za każdym razem zdobywał brąz. Na mistrzostwach świata trzy razy sięgał zaś po srebro. Teraz podtrzymał medalową passę, stając na najniższym stopniu podium. Stoltman potwierdził, że można na nim polegać, a przełamał się inny kulomiot Bartosz Górczak. Był dwa razy czwarty na igrzyskach i raz na mistrzostwach świata, a teraz wreszcie zdobył złoto.

Srebro było szczytem marzeń dla startującej w tej samej konkurencji Lucyny Kornobys, która przegrała jedynie z chińską rekordzistką świata Zou Lijuan. Medal, jak zawsze, odda na aukcję charytatywną. – Ja robię sobie albumy ze zdjęciami z takich imprez i to są dla mnie pamiątki. A jeśli mój medal może komuś pomóc i przynieść coś dobrego, nawet 3, 5 czy 10 tys. zł, to go oddaję, bo musimy się dzielić tym, co mamy – mówi.

Faustyna Kotłowska, która jako 14-latka miała wypadek, po którym trzeba było amputować lewą nogę, wygrała w swojej klasie rywalizację dyskobolek, mając sześć najlepszych prób konkursu. – Wiem, że po konkursie będzie jakaś impreza czy dekoracja i Mazurek, ale nie ciasto, więc jestem lekko zawiedziona… A tak naprawdę ogromnie się cieszę. Po raz pierwszy na tak ważnej imprezie wysłucham hymnu. Do spełnienia marzeń brakuje mi tylko medalu igrzysk – mówi rekordzistka świata, która w New Delhi wystartuje jeszcze w pchnięciu kulą i będzie faworytką.

Reklama
Reklama

Może najcenniejszy medal w karierze zdobyła w rzucie maczugą Kozakowska. Sama nazwała go „kosmicznym”. Nie tylko dla niej wizyta w Indiach okazała się egzaminem dla układu pokarmowego. Większe lub mniejsze problemy miała ponad połowa polskiej delegacji, a z kłopotami zmagali się także członkowie innych ekip oraz pracownicy World Para Athletics. – Wspieramy się, a te sensacje żołądkowe chyba jeszcze bardziej budowały nas jako grupę – uważa Kornobys.

Patelnia i sauna. Ekstremalne warunki w New Delhi. 

Wyzwań pozasportowych było więcej. Trzy pierwsze dni imprezy okazały się dla uczestników brutalnym starciem z pogodą. Rywalizacja toczyła się w 35-stopniowym upale i przy 70-proc. wilgotności powietrza. Było cieplej, niż podczas igrzysk w Tokio czy Paryżu, gdzie widzieliśmy mdlejących sportowców i budowaliśmy narrację o olimpijskich „pierścieniach ognia”. Teraz mogliśmy się jedynie spierać, które określenie jest bardziej trafne: patelnia czy sauna. Oddychaliśmy z trudem, a od zawodników słyszeliśmy o „duchocie” i „ekstremalnych warunkach”.

Odczuwali je zwłaszcza specjaliści od konkurencji technicznych, bo są w paralekkoatletyce takie, gdzie – gdy zawodnika trzeba odpowiednio ustawić w kole w pozycji siedzącej – każdy wykonuje po kolei sześć swoich prób. To oznacza, że ci będący na końcu listy kulili się pod wąskim daszkiem nawet dwie godziny. Odprężenie przyszło dopiero w drugiej części tygodnia, gdy temperatura spadła i pojawił się deszcz, ale zachowanie zimnej głowy w pełnym słońcu pozostało wyzwaniem.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Medalowa niedziela w New Delhi

Nasi biegacze mogli przetestować pachnącą nowością nawierzchnię Mondo, której położenie przed kilkunastoma dniami przyniosło gospodarzom taką dumę, że na łuku za prostą startową umieścili tablicę pamiątkową. Nawierzchnia to jeden z niewielu elementów, które sugerują, że Indie mają ambicje bycia gospodarzem wielkiego sportu i marzą o igrzyskach olimpijskich. Alejki były brudne, toalety odstraszały, a na schodach potykaliśmy się o zwoje kabli. Stan obiektu nie odbiegał od warunków panujących w całym New Delhi. Polacy tym wszystkim przeciwnościom sprostali.

Reklama
Reklama

– Wyniki przerastają oczekiwania, bo liczyliśmy na 10-12 medali i to już mamy. To niby rok poolimpijski, więc mogło się wydawać, że poziom będzie niższy, ale nie jest. Przyjechała cała światowa czołówka, a nasze asy w tej elicie dają radę – mówi trener główny kadry Przemysław Radkiewicz. Szóstego dnia imprezy, gdy po złoto w skoku w dal sięgnął były bobsleista Bartosz Sienkiewicz, Polska umocniła się na trzecim miejscu w klasyfikacji medalowej.

Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polacy nie zwalniają tempa, nie zatrzymał ich nawet wirus
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polacy mają dwa kolejne złote medale
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Medalowa niedziela w New Delhi
Lekkoatletyka
Paralekkoatletyczne mistrzostwa świata. Dwa medale Polaków pierwszego dnia
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w lekkiej atletyce. Polska potęgą tylko w Europie, honor uratowała Maria Żodzik
Reklama
Reklama