Skok o tyczce wygrała Silke Spiegelburg (4,70). Nie było największej gwiazdy tej konkurencji Jeleny Isinbajewej, a także Swietłany Fieofanowej i Fabiany Murer. Polska mistrzyni świata mierzyła w zwycięstwo, ale nie przeskoczyła 4,60 i skończyło się na liczeniu za plecami Niemki prób piątki tych, które uzyskały 4,55. Rogowska podzieliła trzecie miejsce z Czeszką Jiriną Ptacnikovą, wyprzedziła je jeszcze Rosjanka Tatiana Połnowa.
Konkurs pchnięcia kulą wygrał mistrz świata Christian Cantwell, po raz 86 w karierze uzyskał wynik powyżej 21 metrów. Majewskiemu do tej granicy zabrakło sporo. Polak jest w tym sezonie cięższy i silniejszy, ale za siłą nie nadąża jeszcze technika.
W Dausze miotacze wykonywali tylko po cztery próby, Majewski spalił trzy pierwsze, w czwartej uzyskał 20,39. Piąte miejsce nie daje satysfakcji, przy okazji Polak zobaczył, że Niemiec Ralf Bartels (21,14 i drugie miejsce) będzie groźnym rywalem podczas lipcowych mistrzostw Europy w Barcelonie.
Asafa Powell nie musiał się ścigać z Usainem Boltem i Tysonem Gayem, więc z uśmiechem śmigał po bieżni stadionu w stolicy Kataru. W eliminacjach miał na 100 m czas 9,75 z lekką pomocą wiatru, w finale uzyskał 9,81 też z wiatrem w plecy, ale wyraźnie spóźnił start.
Sprint był niemal w całości popisem Jamajczyków, na miejscach od pierwszego do piątego było ich czterech, wszyscy poniżej 10 sekund. – Moje czasy powinny niektórych ożywić. Sygnał został wysłany – mówił Powell.