Dwie twarze Milana Gurovicia

Broniący mistrzostwa Polski Prokom Trefl wygrał obydwa dramatyczne mecze z Turowem Zgorzelec i doprowadził do remisu 2-2 w finałowej rywalizacji

Publikacja: 26.05.2008 03:02

autor zdjęcia: Krzysztof Mystkowski 13. minuta meczu. Milan Gurović atakuje Tomasa Kelatiego

autor zdjęcia: Krzysztof Mystkowski 13. minuta meczu. Milan Gurović atakuje Tomasa Kelatiego

Foto: KFP

Turów jeszcze nigdy w historii swych występów w ekstraklasie nie wygrał w Sopocie. Nie udało się i tym razem, chociaż i w sobotę, i w niedzielę zespół trenera Saso Filipovskiego był bardzo bliski sukcesu.

Ten weekend w Hali Stulecia w Sopocie należał zdecydowanie do Serba Milana Gurovicia, mistrza świata i mistrza Europy z reprezentacją Jugosławii, zarabiającego w Prokomie około miliona dolarów za sezon.

W sobotę był bohaterem pozytywnym. Zdobył 34 punkty, ustanawiając strzelecki rekord finału polskiej ligi, i nie zawiódł w najważniejszym momencie, zdobywając przy stanie 77:76 w ostatnich sekundach trzy punkty decydujące o zwycięstwie.

W niedzielę mógł się stać sprawcą klęski mistrzów Polski, gdy w drugiej kwarcie, przy prowadzeniu Turowa 28:22, sfaulował Tomasa Kelatiego i po gwałtownej reakcji poszkodowanego zaatakował go pięściami.

Na parkiecie rozpętała się awantura z udziałem niemal całych zespołów. Przytrzymywany przez kolegów Gurović wyrwał się i pobiegł w kierunku Kelatiego, by go ponownie zaatakować.

Reklama
Reklama

Krewki Serb został ukarany dyskwalifikacją i musiał zejść do szatni. Kelati otrzymał przewinienie techniczne, podobnie jak obydwaj trenerzy.Bez swego najlepszego strzelca Prokom znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Na początku trzeciej kwarty rywale powiększyli przewagę do 15 punktów (50:35). Od tego momentu zaczęła się jednak pogoń drużyny trenera Tomasa Pacesasa.

Do przerwy gracze z Sopotu nie trafili żadnego z ośmiu rzutów z dystansu, ale w drugiej połowie mieli skuteczność 7/12 za trzy punkty. Dzięki znakomitej grze m.in. Filipa Dylewicza, Donatasa Slaniny i Simonasa Serapinasa dogonili rywali w 38. minucie (66:66).

Końcówka była bardzo dramatyczna. Slanina dał Prokomowi prowadzenie 70:68 na 8 sekund przed końcem meczu. David Logan wyrównał na 70:70, gdy do ostatniego gwizdka sędziów pozostawały 3 sekundy. Pacesas wziął czas. Zwycięstwo gospodarzom zapewnił Serapinas rzutem za trzy punkty.

W sobotę to Turów w ciągu kilku minut czwartej kwarty odrobił 19-punktową stratę, głównie dzięki rewelacyjnej grze Hardinga Nany, dotychczas grywającego tylko epizody, który w dziesięć minut zdobył 15 punktów. Na 2 minuty i 20 sekund przed końcem był remis 69:69. Bezbłędnie wykonujący rzuty wolne Igor Milicić i Gurović nie pozwolili jednak na odebranie zwycięstwa Prokomowi (cały zespół trafił wszystkie 17 wolnych wobec tylko 12 z 23 Turowa).

Turów jeszcze nigdy w historii swych występów w ekstraklasie nie wygrał w Sopocie. Nie udało się i tym razem, chociaż i w sobotę, i w niedzielę zespół trenera Saso Filipovskiego był bardzo bliski sukcesu.

Ten weekend w Hali Stulecia w Sopocie należał zdecydowanie do Serba Milana Gurovicia, mistrza świata i mistrza Europy z reprezentacją Jugosławii, zarabiającego w Prokomie około miliona dolarów za sezon.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama