Fachowcy od marketingu powiedzieliby, że nastąpił rebranding. Oficjalnie nie będzie w Tokio olimpijczyków z Rosji ani autoryzowanych sportowców neutralnych, będą reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC). Nazwa kraju, flaga i hymn zostały zakazane, lecz oficjalne stroje olimpijczyków w znacznym stopniu zapełnią tę lukę.
Nowe zasady startu sportowców z Rosji to ewolucja nakazów wprowadzonych za dopingowe winy podczas igrzysk zimowych w Pjongczangu, gdzie wobec Rosjan stosowano skrót OAR (Olympic Athletes from Russia), także zakazano hymnu i flagi, ale bywało, że sportowcy znajdowali sposoby, by wyrazić narodową dumę.
Obecne biało-czerwono-niebieskie stroje formalnie są w porządku, choć każdy widzi, że kolorowe bloki tworzą flagę, nawet jeśli napisu Rosja i innych symboli państwowości na nich nie widać. Na wszelki wypadek działacze MKOl dopilnowali jednak, by drużyna startująca w zawodach pływania synchronicznego nie miała na kostiumach wizerunku niedźwiedzia, by złoci medaliści usłyszeli na podium fragment Koncertu fortepianowego nr 1 Piotra Czajkowskiego i by na wszelkich dokumentach olimpijskich i grafikach telewizyjnych widniał przy wynikach napis ROC, bez podawania pełnej nazwy komitetu.
Wszystkie te ograniczenia nie spowodują jednak, że rosyjscy sportowcy boleśnie odczują w Tokio skutki odkrywanych od kilku lat masowych afer dopingowych w wielu dyscyplinach, także działań ujawnionych i określonych przez specjalne komisje śledcze MKOl i WADA jako „zorganizowany doping państwowy".
Drużyna ROC to niemal pełna drużyna olimpijska, ograniczenia, jakie dotknęły rosyjskich olimpijczyków w Rio, znacząco zmalały. Dotyczą one w zasadzie tylko dwóch dyscyplin, najmocniej zarażonych plagą niedozwolonego wspomagania – lekkoatletyki i podnoszenia ciężarów.