W 15. biegu meczu SPAR Falubazu Zielona Góra z MrGarden GKM Grudziądz Darcy Ward na wyjściu z wirażu zahaczył o tylne koło motocykla Artioma Łaguty. Australijczyk spadł ze swojej maszyny, kilka razy uderzył o nawierzchnię i wylądował na bandzie. Akurat w miejscu, gdzie kończyły się dmuchane kurtyny a zaczynał drewniany płot.
Dwukrotnego indywidualnego mistrza świata juniorów natychmiast przewieziono do szpitala. Pierwsze doniesienia mówiły o urazie nadgarstka, kolan i kręgosłupa. Po badaniu tomografem okazało się, że jest znacznie gorzej – u Warda doszło do przerwania rdzenia kręgowego.
W nocy żużlowiec przeszedł operację. Lekarze robili co w ich mocy, by wypadek australijskiego zawodnika nie skończył się paraliżem.
- Stan pacjenta jest stabilny. Oddycha samodzielnie, jest przytomny, odpowiada na pytania i wykonuje proste polecenia. Z powodu tajemnicy lekarskiej dziś mogę przekazać tylko te informacje – mówił dzisiaj na specjalnej konferencji prasowej lekarz Falubazu Robert Zapotoczny.
Wszystko wskazuje na to, że Darcy Ward, 23-latek przez wielu uznawany za jednego z najzdolniejszych żużlowców i kandydata na mistrza świata, już nie wróci do sportu. Możliwe także, że resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Uszkodzeniu uległy dwa dolne kręgi szyjne, które poszarpały rdzeń kręgowy. Ale dr Zapotoczny twierdzi, że w medycynie nie ma takich słów jak „nigdy" i „zawsze", a postęp w dziedzinie materiałów biomedycznych jest nieprawdopodobny.