Nie. Jest trener, który pracuje z wioślarzami, szkoli ich od strony technicznej, ale w Polsce nie mamy kogoś takiego, jak trener sterników. Sternik jest takim trochę samoukiem. Uczy się od podstaw modulacji głosu czy impostacji. Ja też cały czas się uczę odpowiedniej emisji.
Jak to się stało, że został pan sternikiem?
Mieszkałem w Toruniu, chodziłem nad Wisłę na ryby, ale nie miałem pojęcia, że ktoś tam trenuje. W moim technikum mechanicznym była klasa sportowa. Mariusz Szumański, trener kadry młodzieżowej i mój pierwszy trener klubowy, wypatrzył mnie na przerwie i zaprosił na pierwsze zajęcia. Zawsze byłem szczupły, a taki właśnie musi być sternik, musi ważyć 55 kg. Na swoje pierwsze zgrupowanie kadry pojechałem w zastępstwie za chorą sterniczkę. Okazało się, że byłem dość głośną sterniczką i zauważył mnie trener Wojciech Jankowski, z którym nadal pracuję. Tak się złożyło, że na obozie w Wałczu byłem wczesną wiosną, a już po pierwszych regatach zrezygnował ówczesny sternik ósemki juniorskiej. W jego miejsce powołano mnie. Trzy czy cztery miesiące później zostaliśmy mistrzami świata juniorów. Na bazie tamtej ósemki budowana jest ta obecna.
Jakie są cechy idealnego sternika?
Do końca nie wiem. Sam się tego cały czas uczę. W innych krajach jest coś takiego, jak rywalizacja między sternikami. Na każdej sesji siedzi ich kilku i każdy ma czas, by pokazać swoje umiejętności. Załoga i trener oceniają, jak dana osoba dowodzi ósemką, w jaki sposób mówi, czy potrafi zmobilizować wioślarzy. Nigdy nie wymieniałem się miejscem z drugim sternikiem i nikt nie oceniał moich słabych oraz mocnych stron. Szkoliłem się sam, podpatrując innych sterników. Ale najwięcej i tak nauczyłem się od chłopaków, z którymi pływałem przez te wszystkie lata. Na pewno sternik musi umieć mobilizować grupę, dowodzić nią. W wielu krajach jego kariera trwa zwykle pięć, może osiem lat. Ja teraz jestem chyba najdłużej pływającym sternikiem [w kadrze od 1999 roku – przyp. mradz]. Przez to, że tak długo jestem w środowisku, cały czas muszę szukać nowych sposobów dotarcia do grupy. Bo ja z nimi jestem przez setki, tysiące, a teraz pewnie już miliony powtórzeń chwytów na treningach. Po tylu latach co nowego mogę znaleźć, by ich zaskoczyć? Co powiedzieć i jak powiedzieć, żeby ich pobudzić? Na zawodach nie ma tego problemu, ponieważ i tak w każdym buzują emocje. Tak naprawdę na zawodach się nie walczy, walczy się na treningu. Wtedy potrzeba tej motywacji, którą powinien dać sternik.
W takim razie zapytam inaczej – jakie cechy charakteru ułatwiają pracę sternikowi?