– No to pożegnaliśmy naszego największego piłkarza – rzucił ktoś.
– Coraz mniej tych naszych legend – dodał inny.
Kilkaset osób wzięło udział we wtorkowych uroczystościach pogrzebowych Jana Liberdy, znakomitego napastnika Polonii, wielokrotnego reprezentanta Polski, mistrza kraju, dwukrotnego króla strzelców ligi, zdobywcy „Złotych Butów” redakcji „Sportu”, który zmarł w czwartek w wieku 83 lat.
Raz jeszcze podziękować
– Najokropniejsze ze wszystkich okropnych rzeczy w życiu jest pożegnanie. Ale to też dobry moment, by raz jeszcze podziękować – w imieniu milionów Polaków, którzy czuli się szczęśliwi i dumni z twojej gry, w imieniu niezliczonej rzeszy fanów twojej ukochanej Polonii. Pamiętamy o słowach, które często powtarzałeś, wspominając początki kariery. Nikt w tym młodym chłopaku nie widział potencjalnego mistrza, ale on miał marzenie, by zagrać w reprezentacji Polski. I wiedział, że marzenia nie są po to, by marzyć, lecz aby je spełniać – mówił Mariusz Wołosz, prezydent Bytomia.
Mszę świętą w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego przy ul. Ligonia odprawił ks. Maciej Stasik, kapelan Polonii. W kaplicy ceremonialnej zakładu pogrzebowego „Walicki” przy ul. Piekarskiej odbyło się krótkie nabożeństwo, a stamtąd kondukt odprowadził legendarnego napastnika na cmentarz przy ul. Józefa Ignacego Kraszewskiego, u którego bram kibice w milczeniu odpalili dziesiątki rac.
W tłumie ludzi można było wypatrzyć bytomskie władze,piłkarzy, z którymi Liberda dzielił szatnię lub rywalizował na boisku – Stanisława Oślizłę, Ryszarda Grzegorczyka, Zygmunta Anczoka, Jana Banasia, drużynę seniorów Polonii, włodarzy Śląskiego ZPN. Na wietrze powiewał sztandar związku, jak również NSZZ Solidarność, chorzowskiego Ruchu czy oczywiście Polonii.
Przegadanych setki godzin
Na cmentarzu wielominutową, wzruszającą laudację wygłosił Julian Rakoczy.
– Jasiu – tak zwracała się do ciebie najbliższa rodzina, sąsiedzi, przyjaciele, grono działaczy. Dla kibiców i wielbicieli twojego talentu byłeś bytomskim Białym Pele. Przydomek ten otrzymałeś po meczu z Brazylią, rozegranym w 1966 roku, w obecności 130 tysięcy widzów na słynnej Maracanie. Zdobyłeś bramkę, a po meczu serdecznie przywitałeś się z Pele. Byłeś wspaniałym człowiekiem, wielkim piłkarzem, a jako trener – wychowawcą wielu pokoleń piłkarzy. Są wśród nas ci, którzy zdobyli dla Polonii ostatni tytuł mistrzowski. Odprowadzają cię koledzy z drużyny, Grzegorczyk, Anczok, Banaś. Byłeś wspaniałym przyjacielem i kolegą. Można było z tobą przegadać setki godzin o piłce, o Polonii – głosił Rakoczy, honorowy prezes Podokręgu Bytom.