Były premier Japonii podał się do dymisji, bo dziś pewnych postaw na Zachodzie już się nie akceptuje. 83-latek podczas spotkania komitetu organizacyjnego imprezy naigrywał się z kobiet, które – jego zdaniem – powinny mieć ograniczony czas na wystąpienia. Mówią zbyt długo, trudno im skończyć i zebrania z ich udziałem mogą trwać w nieskończoność.
Dowcipniś Mori prawdopodobnie wywołał rechot zgromadzonych, bo obraca się w towarzystwie wyjątkowo stetryczałym. Imprezę w Tokio robią starsi panowie, średnia wieku wśród jego pięciu zastępców to 71 lat. W 38-osobowych władzach komitetu organizacyjnego Hashimoto jest dopiero ósmą kobietą.
Nie przeszkodziło to Moriemu oznajmić, że wszystkiego, co wie o naturze płci pięknej, nauczył się jako szef federacji rugby. – Mają silne poczucie rywalizacji. Wystarczy, aby jedna podniosła rękę, żeby każda chciała się wypowiedzieć – perorował pytany, czy aby pań we władzach tamtejszego komitetu olimpijskiego nie powinno być więcej.
Klub starych mężczyzn
Japonia, według World Economic Forum, jest 121. wśród 153 krajów pod względem równości płci. Kobiety zajmują tylko 12 proc. pozycji menedżerskich w tamtejszych korporacjach, choć poprzedni premier Shinzo Abe planował, że do 2020 roku będzie ich 30 proc. Tylko 40 z 391 parlamentarzystów partii rządzącej to panie. Obecny premier Yoshihide Suga w 20-osobowym rządzie ma dwie kobiety, a średnia wieku jego gabinetu to ponad 60 lat.
Mori nie po raz pierwszy „błysnął" seksistowskim komentarzem. Kilka lat temu, kiedy łyżwiarka Mao Asada nie wykonała potrójnego axla, powiedział, że „ta dziewczyna zawsze upada w najważniejszych momentach". Teraz upadł on, bo na dymisję zaczęli naciskać opozycyjni politycy, organizacje broniące praw kobiet oraz sponsorzy – zwłaszcza Toyota, której szef nazwał komentarz Moriego „rozczarowującym".