Początek wielkich trzytygodniowych wyścigów od dawna należy do specjalistów od czasówek i sprinterów. Pierwszy etap to albo prolog, albo jazda drużynowa na czas, a potem kilka dni ścigania się po płaskim lub nieco pofałdowanym terenie. Dla wszystkich, nie tylko faworytów, najważniejszym zadaniem jest omijanie kraks, zyskanie kilku sekund w czasówkach.
We Włoszech organizatorzy postawili w tym roku na drużynową jazdę na czas. Było fotogenicznie. Trasa prowadziła wzdłuż wybrzeża Morza Liguryjskiego, metę wytyczono w San Remo.
Etap wygrali Australijczycy z Orica Green-Edge, od lat uważani w tej konkurencji za najlepszych obok zespołu Michała Kwiatkowskiego Etixx (dawniej Omega Pharma), dwukrotnych mistrzów świata. Dzięki temu ich liderzy – najpierw Simon Gerrans, a dzień później sprinter Michael Matthews (ten, który w Amstel Gold Race finiszował na trzecim miejscu, za Kwiatkowskim i Valverde) – zapewnili sobie różową koszulkę lidera, ale najważniejsze dla losów wyścigu było to, co działo się za ich plecami.
Drugie miejsce w drużynówce zajął Tinkoff Saxo. Dało to już na starcie wysoką pozycję Contadorowi. Hiszpan zyskał już sześć sekund nad Włochem Fabio Aru i aż 20 nad Australijczykiem Richie Porte. Dzień później jadąc ostrożnie, pod kontrolą kolegów z drużyny i właściciela grupy Olega Tinkowa w samochodzie, utrzymał dotychczasowy zysk. Awansował nawet z dziesiątej na szóstą pozycję.
A nie było wcale łatwo. Bo nerwowy drugi etap pełen był kraks. Ucierpiał jeden z liderów polskiej drużyny CCC Sprandi Sylwester Szmyd, który ma kłopoty z ręką. W czołowej grupie nie dojechał także Przemysław Niemiec, jeżdżący w zespole Lampre. Obaj polscy weterani stracili ponad minutę.
Dziś etap z Rapallo do Sestri Levante. Dosyć skomplikowany jak na początek wyścigu – z dwiema premiami górskimi, z trzema gwiazdkami w pięciostopniowej skali określającej trudność wyścigu. Zjazdy na krętych drogach zapowiadają znowu upadki. Łatwo w takich okolicznościach stracić wypracowaną przewagę, czasami szansę na wygranie całego Giro.
Transmisje wyścigu w Eurosporcie