Złapanych na dopingu można pociągnąć do odpowiedzialności w ciągu dziesięciu lat od przewinienia. Włoskie igrzyska odbyły się 10–26 lutego 2006 roku.
Do niedawna Światowy Kodeks Antydopingowy zezwalał na analizę w ciągu ośmiu lat od daty pobrania próbek, ale 1 stycznia 2015 roku dodano dwa kolejne lata.
Materiał z Turynu badano już wcześniej – w 2010 roku sprawdzano część z 1291 próbek pobranych podczas igrzysk pod kątem obecności śladów CERA, czyli „trzeciej generacji EPO". Wyniki były negatywne, a same próbki zniszczono.
Zostało jednak wiele innych – kolejne przebadano w roku 2013. Jak donosiła wówczas niemiecka telewizja ARD (niedługo później jej dziennikarze opublikowali materiał o systemowym dopingu wśród rosyjskich sportowców), badania te przeprowadziły laboratoria w Kolonii i Moskwie, a ich efektem miało być wykrycie śladów sterydów anabolicznych: 4-chlorodehydrometyltestosteronu i stanozololu.
Informacje te nie zostały potwierdzone, w dodatku obie substancje już w 2006 roku były echem przeszłości – pierwszą, sprzedawaną pod nazwą Oral-Turinabol, na potęgę aplikowano sportowcom z NRD, druga była przyczyną dyskwalifikacji kanadyjskiego sprintera Bena Johnsona podczas igrzysk w Seulu z 1988 roku.