Przez minione pięć lat turniej WTA Finals gościł w Singapurze, ale to bogate państwo-miasto nawet nie próbowało przebić oferty wspieranej przez potężnego chińskiego dewelopera Gemdale Corporation: podwojenie puli nagród z 7 do 14 mln dolarów (tylko Wielkie Szlemy dają więcej) i kontrakt na 10 lat. Do tego nowa hala na 12 tysięcy miejsc zbudowana za 450 mln dolarów.
Władze WTA chętnie zgodziły się na to, by w 10-milionowym mieście położonym w Delcie Rzeki Perłowej, na samej granicy z Hongkongiem, odbywał się turniej, który niepokonanej mistrzyni pozwoli zarobić w pięciu meczach 4,725 mln dol. (najlepszemu deblowi – 1 mln) i tym samym wyznacza nowe, gigantyczne granice zarobków w tenisie.