Agnieszka wygrywa

Podczas Wimbledonu, w meczu najlepszych polskich tenisistek Agnieszka Radwańska pokonała Martę Domachowską 6:1, 6:3. Urszula Radwańska przegrała 4:6, 4:6 z Sereną Williams. Sensacją była porażka Novaka Djokovicia z Maratem Safinem

Publikacja: 26.06.2008 05:27

Agnieszka wygrywa

Foto: AP

Agnieszka Radwańska awansowała do trzeciej rundy łatwo, tylko w końcu drugiego seta straciła trochę czasu, gdy prowadziła 5:1.

Rezultat był przewidywalny, takie mecze przyjaźni nie mają wysokiej temperatury, tym bardziej że chwilę po ostatniej piłce trzeba było umawiać się na trening. – Chyba przegrałam to spotkanie jeszcze przed wyjściem na kort – mówiła Marta Domachowska. – Za mało chciałam wygrać.

Dziś przed Polkami mecz deblowy drugiej rundy z siostrami Williams, kort nr 18, spotkanie czwarte. W piątek, jeśli deszcz nie zmieni programu, starsza z sióstr Radwańskich zagra o 1/8 finału z Rosjanką Anastazją Pawluczenkową. Pamięta ją dobrze – wygrała z nią juniorski finał Roland Garros w 2006 roku.

Dwie Polki grały późnym popołudniem, a wcześniej po brzegi zapełnił się kort numer 2. Jedni przyszli zobaczyć nowy jasny płaszczyk Sereny Williams, w którym tenisistka wykonuje rozgrzewkę, inni – ciekawy mecz Amerykanki z Urszulą Radwańską. Wszyscy wychodzili zadowoleni.

To nie był mecz damskich dąsów, okrzyków, rzucania rakietą i bezradnych spojrzeń w stronę publiczności. Grały dwie mocne tenisistki, chociaż siła dwukrotnej mistrzyni Wimbledonu była dosłowna, wyrażała się jak zawsze w asach serwisowych, strzałach w linię i smeczach, których bali się widzowie siedzący na linii lotu piłki. Siła 17-letniej dziewczyny z Krakowa tkwiła w odporności na chwilowe klęski, na szukaniu sposobu wygrania kolejnej piłki, na grze z polotem.

Przed meczem Urszula Radwańska mówiła, że na Serenę nie ma żadnej wypróbowanej metody, trzeba na korcie znaleźć w ułamku sekundy swoją szansę. Dostrzec złe ustawienie nóg, spóźnienie reakcji, spróbować odważnych wymian piłek po bocznych liniach, zmiany tempa i rotacji. Polka próbowała wszystkiego i nierzadko dostawała od publiczności większe brawa niż jej sławna rywalka.

Urszula prowadziła tylko raz, po pierwszym gemie, potem już tylko goniła Serenę, lecz warto było zobaczyć jej asy serwisowe w trudnych chwilach, kilka podręcznikowych wymian, a także reakcje zaniepokojonej rodziny Williamsów – mamy Oracene i starszej siostry Venus, które nie miały wątpliwości, że w tym meczu Serena potrzebuje wsparcia. Porażka pozostaje porażką, lecz wiedza, że umie się przełamywać serwis wielkoszlemowej mistrzyni i wygrywać z nią gemy, przegrywając 0-40, jest bezcenna.

– Tak, jestem zadowolona z tego startu, może już za rok ją pokonam. Naprawdę się nie denerwowałam przed meczem, chociaż Serena jeszcze podczas losowania stron była dość opryskliwa, chyba żeby mnie postraszyć. Przy podziękowaniu za spotkanie była już bardzo uprzejma – mówiła Urszula po meczu.

Trzeci dzień turnieju to były także inne atrakcje. Odpadł Novak Djoković, tenisista nr 3 na świecie, pokonany przez nagle odrodzonego Marata Safina. Bywalcy przecierali oczy: Rosjanin grał na korcie centralnym spokojnie, pewnie, z respektem dla rywala. Chwilami błyszczał jak za dawnych lat.

Recenzje dostanie entuzjastyczne, bo Brytyjczycy lubią takie powroty niesfornych sław tenisa, ale może najsłuszniej powiedział o tym meczu Djoković: – Safin grał naprawdę lepiej ode mnie, jeśli będzie grał tak samo w następnych meczach, zajdzie wysoko, tylko wiecie, trudno przewidzieć, kim będzie za dwa dni... Rosjanin też zachował umiar: – Nie stałem się nagle graczem dobrym na trawie po wygraniu jednego czy dwóch meczów.

Zapowiadało się, że Serbowie poniosą w środę jeszcze większe straty. Nathalie Dechy miała dwie piłki meczowe z Aną Ivanović. Francuzka nie może mieć do siebie pretensji, że ich nie wykorzystała. Zrobiła wszystko jak trzeba, tylko los posłał piłkę na górną krawędź siatki, kazał się jej powoli przetoczyć i spaść na stronę Francuzki.

Nie ma lepszego określenia – to był punkt zwrotny spotkania. Ana niby wstydziła się za tę piłkę, zasłaniała twarz daszkiem, przykryła strach uśmiechem, a potem, jak w dobrym wimbledońskim horrorze bywa – wygrała 10:8.

KOBIETY

I runda: J. Dementiewa (Rosja, 5) - M.E. Camerin (Włochy) 6:3, 6:7 (7-9), 6:3.

II runda: S. Williams (USA, 6) - U. Radwańska (Polska) 6:4, 6:4; A. Ivanović (Serbia, 1) - N. Dechy (Francja) 6:7 (2-7), 7:6 (7-3), 10:8; S. Kuzniecowa (Rosja, 4) - K. Bondarenko (Ukraina) 6:2, 6:3; M. Bartoli (Francja, 11) - T. Perebijnis (Ukraina) 6:2, 7:5; B. Mattek (USA) - W. Duszewina (Rosja) 7:6 (8-6), 6:4; A. Mauresmo (Francja, 29) - V. Ruano-Pascual (Hiszpania) 4:6, 6:1, 6:1; N. Vaidisova (Czechy, 18) - S. Stosur (Australia) 6:2, 0:6, 6:4; A. Czakwetadze (Rosja, 8) - E. Gallovits (Rumunia) 6:4, 6:2; Jie Zheng (Chiny) - E. Baltacha (W. Brytania) 6:2, 7:5; A. Szavay (Węgry, 15) - M. Niculescu (Rumunia) 5:7, 7:5, 6:2; A. Radwańska (14) - M. Domachowska (obie Polska) 6:1, 6:3; B. Strycova (Czechy) - A. Bondarenko (Ukraina, 28) 6:3, 3:0 krecz; A. Pawliuczenkowa (Rosja) - Na Li (Chiny) 6:2, 6:4; C. Dellacqua (Australia) - P. Parmentier (Francja) 1:6, 6:2, 6:3; J. Rodina (Rosja) - J. Wiesnina (Rosja) 6:1, 7:6 (7-0).

Debel - I runda: T. Perebijnis, A. Rosolska (Ukraina, Polska) - A. Molik, M. Santangelo (Australia, Włochy, 14) 7:5, 6:7 (2-7), 6:4.

MĘŻCZYŹNI

II runda: M. Safin (Rosja) - N. Djoković (Serbia, 3) 6:4, 7:6 (7-3), 6:2; S. Wawrinka (Szwajcaria, 13) - J.M. del Potro (Argentyna) 7:6 (7-5), 6:3, 7:5; L. Hewitt (Australia, 20) - A. Montanes (Hiszpania) 7:6 (7-4), 6:0, 6:2; M. Zverev (Niemcy) - J.C. Ferrero (Hiszpania, 21) 6:4, 6:4, 2:1 krecz; A. Seppi (Włochy, 29) - F. Serra (Francja) 6:3, 6:7 (4-7), 6:2, 6:7 (5-7), 6:4; B. Reynolds (USA) - F. Dancevic (Kanada) 4:6, 7:6 (12-10), 6:4, 6:4; F. Lopez (Hiszpania, 30) - R. Karanusić (Chorwacja) 6:3, 6:3, 6:4; S. Bolelli (Włochy) - F. Gonzalez (Chile, 15) 7:6 (10-8), 7:6 (9-7), 3:6, 7:6 (7-4); R. Federer (Szwajcaria, 1) - R. Söderling (Szwecja) 6:3, 6:4, 7:6 (7-3); M. Baghdatis (Cypr, 10) - T. Johansson (Szwecja) 6:4, 6:4, 6:4; T. Berdych (Czechy, 11) - V. Hanescu (Rumunia) 6:7 (5-7), 7:6 (8-6), 6:1, 6:2; M. Gicquel (Francja) - I. Bozoljac (Serbia) 4:6, 5:7, 7:6 (7-1), 7:6 (7-0), 6:3; F. Verdasco (Hiszpania, 22) - O. Rochus (Belgia) 7:6 (7-4), 6:7 (5-7), 6:1, 6:1; S. Stadler (Niemcy) - T. Bellucci (Brazylia) 3:6, 6:3, 6:1, 6:7 (5-7), 8:6; M. Ancić (Chorwacja) - P. Petzschner (Niemcy) 6:1, 6:4, 6:7 (1-7), 4:6, 6:3; D. Ferrer (Hiszpania, 5) - I. Andriejew (Rosja) 3:6, 6:3, 6:4, 6:2.

Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Tenis
Iga Świątek wróciła. Na początek porażka
Tenis
Jak zareaguje Iga Świątek? Powrót po trudnym czasie
Tenis
Agnieszka Radwańska wraca do tenisa. W zupełnie nowej roli
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10