Najszybciej swój ćwierćfinał wygrał Federer, który pokonał bez straty seta Chorwata Mario Ancicia. Równie łatwo, jeśli nie łatwiej, Nadal rozbił w proch brytyjskie nadzieje – wygrał z Andym Murrayem 6: 3, 6: 2, 6: 4.
Odrodzony Safin był lepszy od Hiszpana Feliciano Lopeza i po czterech pracowitych setach pierwszy raz jest w wimbledońskim półfinale. W ostatnim francusko-niemieckim ćwierćfinale grę wstrzymano przy remisie 1-1 w setach. Dokończenie dziś, ale główną atrakcją będą półfinały kobiet: Venus Williams – Jelena Dementiewa i Serena Williams – Jie Zheng.
Ancić jest ostatnim tenisistą, który wygrał z Federerem w Wimbledonie. Było to w 2002 roku lub, jak policzono Szwajcarowi, 63 mecze na trawie temu. Chorwat, któremu wróżono błyskotliwą karierę, nie został jednak drugim Goranem Ivaniseviciem, chociaż w szczycie kariery był nawet półfinalistą na londyńskich trawnikach w 2004 roku. Mononukleoza, choroba, którą w lekkiej postaci przeszedł wiosną także Federer, dotknęła Ancicia na początku 2007 roku mocniej. Przeszedł kilkumiesięczne leczenie, spadek w rankingu był oczywisty, powrót do zawodowego tenisa mozolny. Jeden krok naprzód, dwa kroki w tył. Kontuzja za kontuzją, problemy z barkiem, problemy z tarczycą, wirus żołądkowy. Jeśli miał się z czegoś cieszyć, to z ukończenia studiów na uniwersytecie w Splicie. Tytuł pracy dyplomowej: „Tenis ATP wczoraj, dziś i jutro”.
Przed Wimbledonem wspiął się na 43. miejsce w rankingu, ale świat o nim zapomniał. Ancić przypomniał się w Londynie, gdy wygrał w pięciu setach z Hiszpanem Fernando Verdasco, pokonał także Davida Ferrera, nr 5 ATP.
Federer zapamiętał dawną porażkę, potem już zawsze wygrywał z Anciciem, w pięciu kolejnych meczach stracił tylko jednego seta. W środę podczas pierwszego dnia prawdziwie mokrego Wimbledonu – pełnego zasłaniania i odsłaniania kortów – nie chciał dać Chorwatowi szansy na wspomnienia z roku 2002.