Mistrz nie daje prezentów

Rozstawiony z numerem 1 Szwajcar zagra w półfinale z Maratem Safinem. Rafael Nadal (turniejowa "dwójka") jeszcze nie ma przeciwnika, bo mecz Arnaud Clementa i Rainera Schuettlera przerwał zmrok. Dziś półfinały kobiet

Aktualizacja: 03.07.2008 08:41 Publikacja: 03.07.2008 01:47

Mistrz nie daje prezentów

Foto: Reuters

Najszybciej swój ćwierćfinał wygrał Federer, który pokonał bez straty seta Chorwata Mario Ancicia. Równie łatwo, jeśli nie łatwiej, Nadal rozbił w proch brytyjskie nadzieje – wygrał z Andym Murrayem 6: 3, 6: 2, 6: 4.

Odrodzony Safin był lepszy od Hiszpana Feliciano Lopeza i po czterech pracowitych setach pierwszy raz jest w wimbledońskim półfinale. W ostatnim francusko-niemieckim ćwierćfinale grę wstrzymano przy remisie 1-1 w setach. Dokończenie dziś, ale główną atrakcją będą półfinały kobiet: Venus Williams – Jelena Dementiewa i Serena Williams – Jie Zheng.

Ancić jest ostatnim tenisistą, który wygrał z Federerem w Wimbledonie. Było to w 2002 roku lub, jak policzono Szwajcarowi, 63 mecze na trawie temu. Chorwat, któremu wróżono błyskotliwą karierę, nie został jednak drugim Goranem Ivaniseviciem, chociaż w szczycie kariery był nawet półfinalistą na londyńskich trawnikach w 2004 roku. Mononukleoza, choroba, którą w lekkiej postaci przeszedł wiosną także Federer, dotknęła Ancicia na początku 2007 roku mocniej. Przeszedł kilkumiesięczne leczenie, spadek w rankingu był oczywisty, powrót do zawodowego tenisa mozolny. Jeden krok naprzód, dwa kroki w tył. Kontuzja za kontuzją, problemy z barkiem, problemy z tarczycą, wirus żołądkowy. Jeśli miał się z czegoś cieszyć, to z ukończenia studiów na uniwersytecie w Splicie. Tytuł pracy dyplomowej: „Tenis ATP wczoraj, dziś i jutro”.

Przed Wimbledonem wspiął się na 43. miejsce w rankingu, ale świat o nim zapomniał. Ancić przypomniał się w Londynie, gdy wygrał w pięciu setach z Hiszpanem Fernando Verdasco, pokonał także Davida Ferrera, nr 5 ATP.

Federer zapamiętał dawną porażkę, potem już zawsze wygrywał z Anciciem, w pięciu kolejnych meczach stracił tylko jednego seta. W środę podczas pierwszego dnia prawdziwie mokrego Wimbledonu – pełnego zasłaniania i odsłaniania kortów – nie chciał dać Chorwatowi szansy na wspomnienia z roku 2002.

Pierwszy set 6: 1, nie było gry. Drugi przerwał deszcz przy stanie 1: 1, a po wznowieniu Szwajcar czekał z rozstrzygnięciem do stanu 5: 5, dopiero wtedy zaatakował i wygrał. Gema otwierającego trzeciego seta grali 19 minut, słońce zaświeciło dla Chorwata, ale na krótko. Przełamanie w środku seta i po meczu.

Drugim mężczyzną z niebanalną przeszłością, który walczył o półfinał, był Marat Safin. Nazwać go przeciwieństwem grzecznego chłopca światowych kortów Mario Ancicia to za mało. Łączy ich wyłącznie to, że Rosjanin też nie zmienił ogromnego talentu na więcej sukcesów, ale z zupełnie innych powodów.

Dwa tytuły wielkoszlemowe i 13 mln dolarów nagród to powinien być początek kariery Marata, lecz po dziesięciu latach jego gry wciąż wspomina się finał US Open w 2000 roku, gdy Rosjanin zniszczył Pete’a Samprasa, a potem sprowadził dla dziennikarzy kelnerki z tacami pełnymi mrożonej wódki, kawioru i homarów.

Był wtedy krótko królem życia i liderem rankingu ATP jednocześnie.Dwa lata później awansował do finału Australian Open, ale skoro na trybunach czekały trzy blondynki, to zniknął z nimi w nocy w Melbourne, a dwa dni później przegrał mecz o tytuł z kimś, kogo i dziś nikt nie poznaje – Szwedem Thomasem Johanssonem.

Jego łamanie rakiet przeszło do legendy, kłótnie z sędziami, ściąganie spodenek na korcie, upojne życie za kortem też. Próbowali go motywować do solidnego treningu liczni fachowcy, sławy zawodu, z Tonym Pickardem na czele, nikomu się nie udało. Od prawie roku wytrzymuje z nim Argentyńczyk Hernan Gumy.

W środę Safin, obecnie 75. w rankingu ATP, grał drugi raz w ćwierćfinale Wimbledonu. Był po zwycięstwie nad Novakiem Djokoviciem i trzema innymi tenisistami.

Rakiet nie rozbijał, temperament go przesadnie nie roznosił. Kto miał nadzieję na nowego Safina, ten czekał cierpliwie, co wyniknie z jego meczu z Lopezem. Przegrał z nim wcześniej cztery na pięć spotkań.Wszystko znów poszło zadziwiająco dobrze, cztery sety, pewna ręka, prawie chłodna głowa. Jeśli nie liczyć kilku kopnięć piłki, żadnego stresu, tylko mina wciąż ponura.

Następny rywal – Roger Federer. Jeśli Rosjanin wygra, Wimbledon mu tego nigdy nie zapomni.

Dopóki w zeszłym roku nie zmieniłem trenera, nic mi nie wychodziło. Całą zasługę za ten wynik oddaję mojemu trenerowi. Jestem trudny, niełatwo ze mną żyć. Hernan Gumy uwierzył we mnie. Jeszcze na początku roku szło mi źle, to zdumiewające, że mój los odmienił się właśnie w Wimbledonie.Dziwię się, że jestem tutaj, że gram w półfinale z Federerem. Może miałem ciekawą karierę, ale wolałbym taką, jaką ma Szwajcar. Cóż, trzeba się pogodzić z własnym życiem. Wiele się w nim zdarzyło, miałem kontuzje, zmęczyły mnie te coroczne powroty. Mam 28 lat i nie cieszę się już z byle sukcesu, teraz ważne zwycięstwo to dla mnie rodzaj ulgi, że jeszcze potrafię wygrać. To inny rodzaj zadowolenia niż wtedy, gdy miałem 20 lat.Wygrałem tu parę meczów, jestem w półfinale, ale nie sądzę, bym mógł zwyciężyć Federera. To inny poziom. Musiałbym być Rafaelem Nadalem, biegać jak królik i uderzać świetnie piłkę z każdego miejsca na korcie. To dla mnie trochę za trudne.

Mężczyźni 1/4 finału: R. Federer (Szwajcaria, 1) – M. Ancić (Chorwacja) 6:1, 7:5, 6:4; M. Safin (Rosja) – F. Lopez (Hiszpania, 31) 3:6, 7:5, 7:6 (7-1) (6:3); R. Nadal (Hiszpania, 2) - A. Murray (W. Brytania, 12) 6:3, 6:2, 6:4; A. Clement (Francja) - R. Schuettler (Niemcy) 3:6, 7:5 – mecz przerwany

Kobiety – pary 1/2 finału: • V. Williams (USA, 7) – J. Dementiewa (Rosja, 5) • Jie Zheng (Chiny) – S. Williams (USA, 6)

Debel juniorek – I runda: N. Broady, J. Windley (W. Brytania) – A. Grela, S. Zaniewska (Polska) 6:7 (4-7), 6:2, 6:4.

II runda: T. More, H. Watson (W. Brytania) – K. Piter, R. Tabakova (Polska, Słowacja) 6:3, 5:7, 9:7.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Najszybciej swój ćwierćfinał wygrał Federer, który pokonał bez straty seta Chorwata Mario Ancicia. Równie łatwo, jeśli nie łatwiej, Nadal rozbił w proch brytyjskie nadzieje – wygrał z Andym Murrayem 6: 3, 6: 2, 6: 4.

Odrodzony Safin był lepszy od Hiszpana Feliciano Lopeza i po czterech pracowitych setach pierwszy raz jest w wimbledońskim półfinale. W ostatnim francusko-niemieckim ćwierćfinale grę wstrzymano przy remisie 1-1 w setach. Dokończenie dziś, ale główną atrakcją będą półfinały kobiet: Venus Williams – Jelena Dementiewa i Serena Williams – Jie Zheng.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Tenis
Iga Świątek wróciła. Na początek porażka
Tenis
Jak zareaguje Iga Świątek? Powrót po trudnym czasie
Tenis
Agnieszka Radwańska wraca do tenisa. W zupełnie nowej roli
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10