Dawydienko miał pecha. Tenis stał się zbyt dużym biznesem, by nie zainteresować sił zła, a nie wszyscy ludzie z rakietą i ich otoczenie to grzeczni chłopcy. Ostatnie lata przyniosły nowe przypadki dopingu, afery obyczajowe, podejrzenia o zatrucie graczy (Niemców podczas Pucharu Davisa w Moskwie), ale największy niepokój budziły plotki o tym, że mecze są ustawiane.
Sprawa nie była nowa. Wśród tenisistów zawsze zdarzali się tacy, który mieli skłonność do hazardu, nazwisko Jewgienija Kafielnikowa wymieniano kiedyś na pierwszym miejscu. Dopóki chodziło o jego partię golfa czy pokera z kolegami, był to tylko powód do żartów, gdy jednak zdarzały się mu dziwne porażki na korcie, po cichu szemrano, że to niejasna sprawa. Byli też inni podejrzani, trenerzy, którzy chcieli dorobić, masażyści niezadowoleni z wypłaty, menedżerowie szukający szybkiego zysku.
Tak naprawdę rynek rozkręcili internetowi bukmacherzy i wpadli w sidła własnego sukcesu. Gdy 2 sierpnia 2007 roku Dawydienko, wówczas nr 5 na świecie przegrał w Sopocie mecz z Martinem Vassallo-Arguello (nr 87), dzień później wybuchła bomba. Firma Betfair podała, że na porażkę Argentyńczyka postawiono 7 mln dolarów, obroty były dziesięć razy większe, niż normalnie. Zakłady unieważniono, bukmacher powiadomił władze ATP i zaczęło się szukanie winnych.
Obaj tenisiści zaprzeczyli zarzutom, Vassallo Arguello właściwie nie musiał się tłumaczyć. Główne podejrzenia padły na Rosjanina i, przyznać trzeba, do sprawy zabrano się energicznie. ATP zatrudniło byłych inspektorów Scotland Yardu, a ci przesłuchali dziesiątki osób, zażądali zapisów rozmów telefonicznych Dawydienki z żoną Iriną i bratem Edouardem, na wszelki wypadek sprawdzili także z kim łączył się Vassallo Arguello i jego drużyna. Nie wszystkie dostali, bo firmy telekomunikacyjne zasłoniły się tajemnicą danych i zniszczyły nagrania.
W czasie gdy to robili, we władzach ATP narosło przekonanie, wsparte wypowiedziami kilku tenisistów, że jest to problem, który może załamać cały system rozgrywek – czytaj: od oszukańczego sportu odwrócą się sponsorzy. W efekcie na trybunach pojawili się tajniacy, ludzie ze słuchawkami w uszach i notebookami na kolanach byli wypraszani z krzeseł, środowisko inwigilowano, bukmacherzy zobowiązali się powiadamiać o każdym podejrzanym zakładzie, wprowadzono przepisy zabraniające tenisistom jakichkolwiek form hazardu internetowego.