Ścigamy się z czasem, ale wygramy

- Nie ma zagrożenia, że turniej się nie odbędzie, ale nie jest nam łatwo. Czasu niewiele, a kryzys w gospodarce trwa - mówi w rozmowie z "Rz" Stefan Makarczyk, dyrektor turnieju tenisowego WTA Tour w Warszawie

Publikacja: 17.03.2009 01:02

Stefan Makarczyk

Stefan Makarczyk

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Rz: Gdy dwa miesiące temu okazało się, że Warszawa będzie organizować turniej WTA w maju, a nie w lipcu, wydawało się, że to wygrany los na loterii: lepszy termin, wyższa ranga imprezy, niemal trzy razy wyższa pula nagród. Ale oznaczało też, że trzeba znaleźć dużo więcej pieniędzy dwa miesiące wcześniej. Zdąży pan?[/b]

[b]Stefan Makarczyk: [/b]Gdybym w to nie wierzył, to dawno już bym się poddał. Moim zdaniem nie ma zagrożenia, że turniej się nie odbędzie, ale nie jest nam łatwo. Czasu niewiele, a kryzys w gospodarce trwa. Do tego kurs dolara ostatnio szalał. Gdy robiliśmy wstępne kalkulacje w lecie 2008 roku, dolar kosztował około 2 zł. Teraz trzeba za niego płacić ponad 3,5 zł, a razem z kursem rośnie pula nagród dla zawodniczek liczona w złotych. Na szczęście ostatnio złoty się wzmacnia, a my stajemy na głowie, żeby znaleźć pieniądze. Brakuje już niewiele.

[b]Mówi się o kilkuset tysiącach. Złotych czy dolarów?[/b]

Złotych. Mamy już zapewnione wsparcie Suzuki, Polsatu, władz Warszawy, BNP Paribas. Szukamy jeszcze jednego, dwóch sponsorów, żeby zamknąć budżet. Mamy genialny termin, tuż przed Roland Garros, a problemy ze znalezieniem pieniędzy są większe niż przy ubiegłorocznym turnieju pokazowym Suzuki Masters.

[b]Pokazówka była dużo tańsza.[/b]

Nie do końca. Stawki za wynajęcie stadionu Warszawianki, przygotowanie go, zapewnienie obsługi medialnej itd. były takie same. Oszczędności wynikały tylko z tego, że było kilka zawodniczek, a teraz będzie cała drabinka turniejowa, więc rosną koszty hoteli, dowozu itd. Powiedzmy, że budżet tegorocznego turnieju znajdzie się gdzieś pomiędzy kosztami Suzuki Masters a ostatniego J&S Cup.

[b]Orange, który sponsoruje męski turniej w Warszawie, jest wśród firm, z którymi pan rozmawia?[/b]

Nie. Negocjuję jeszcze z kilkunastoma firmami. Czas nagli, bo już niedługo trzeba zacząć konkretne przygotowania: plakaty, bilety, prace na obiekcie itd.

[b]Wiele jest do zyskania, ale i ryzyko ogromne. Jeśli Warszawa teraz nie zorganizuje turnieju, to zostanie bez niego na długie lata.[/b]

Wiem. Razem z turniejem stracilibyśmy tzw. dzikie karty dla Polek, a przecież dzięki takiej przepustce do J&S Cup zaczęła się wielka kariera Agnieszki Radwańskiej. Dlatego tak walczyłem o to, żeby w 2008 roku, po wycofaniu się J&S Cup, zorganizować w Warszawie choćby turniej pokazowy. Wiele osób mówiło wtedy, że to nie ma sensu, ale właśnie ubiegłoroczny turniej bardzo nam pomógł. Pokazaliśmy, że Polska chce tenisa na dobrym poziomie, pokonaliśmy Kopenhagę i Bad Gastein w walce o lipcowy termin, a potem, po rezygnacji organizatorów z Berlina, agencja Octagon właśnie nam przekazała ich termin majowy.

[b]Czy przyjadą gwiazdy, których w Warszawie jeszcze nie było, np. Maria Szarapowa albo Serena Williams?[/b]

Rozmawiam z wszystkimi agencjami, które mają w portfolio dziewczyny z pierwszej dziesiątki rankingu, ale nazwisk podać mi na razie nie wolno. Wyjątkiem są Polki. Zagrają u nas siostry Radwańskie i Marta Domachowska. Gwiazdy będą patrzyły przede wszystkim na to, co jest dla nich najlepsze w przygotowaniach do Roland Garros.

[b]Nie poda pan żadnych nazwisk?[/b]

Licencję turniejową dzierżawimy od Octagonu, w tej agencji są np. Jelena Dementiewa, Amelie Mauresmo, Nadia Pietrowa. Octagonowi na pewno będzie zależało, żeby jego tenisistki zagrały u nas. Jest jeszcze jedna ciekawa możliwość: Kim Clijsters wraca do gry. Niedługo ma wystąpić w pokazówce w Wimbledonie z okazji oddania dachu nad kortem głównym. Gdyby zagrała u nas, to byłby powrót sentymentalny, bo przecież tutaj, w J&S Cup, zagrała ostatni mecz w zawodowym tenisie. Potem ogłosiła, że kończy karierę. Ale urodziła dziecko i wraca.

[b]Octagon pomaga panu w szukaniu sponsorów? Oni też przecież stracą, jeśli turniej się nie odbędzie.[/b]

Oczywiście, ich oddział w Londynie jest z nami w stałym kontakcie, pomaga nam i w szukaniu sponsorów, i zawodniczek. To tak jak z bankami i długami. Dopóki ma pan kredyt na 100 tys. zł, to jest tylko pana problem. Jak ma pan na 100 mln zł, to już też problem banku. Ścigamy się z czasem, ale ten wyścig wygramy.

[b]Rz: Gdy dwa miesiące temu okazało się, że Warszawa będzie organizować turniej WTA w maju, a nie w lipcu, wydawało się, że to wygrany los na loterii: lepszy termin, wyższa ranga imprezy, niemal trzy razy wyższa pula nagród. Ale oznaczało też, że trzeba znaleźć dużo więcej pieniędzy dwa miesiące wcześniej. Zdąży pan?[/b]

[b]Stefan Makarczyk: [/b]Gdybym w to nie wierzył, to dawno już bym się poddał. Moim zdaniem nie ma zagrożenia, że turniej się nie odbędzie, ale nie jest nam łatwo. Czasu niewiele, a kryzys w gospodarce trwa. Do tego kurs dolara ostatnio szalał. Gdy robiliśmy wstępne kalkulacje w lecie 2008 roku, dolar kosztował około 2 zł. Teraz trzeba za niego płacić ponad 3,5 zł, a razem z kursem rośnie pula nagród dla zawodniczek liczona w złotych. Na szczęście ostatnio złoty się wzmacnia, a my stajemy na głowie, żeby znaleźć pieniądze. Brakuje już niewiele.

Tenis
Iga Świątek na najwyższych obrotach. Polska w półfinale United Cup
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Tenis
United Cup. Duet Iga Świątek – Hubert Hurkacz zapewnił awans
Tenis
Długi i ciężki mecz Polski na początek United Cup
Tenis
Kamil Majchrzak: Ja musiałem zaczynać od zera
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay