Najlepszy polski tenisista niespełna godzinę przed meczem trzeciej rundy dowiedział się, że Michaił Jużny wycofuje się z turnieju. Rosjanin mówił o bolącym nadgarstku i obawie przed pogłębieniem kontuzji. Może także chciał wrócić wcześniej do domu, bo rosyjskie gazety donoszą, że wkrótce ma zostać ojcem.
Los pomógł, ale i tak obecność Polaka w 1/8 finału Australian Open to sukces, jakiego kroniki naszego tenisa nie znają od czasów Wojciecha Fibaka. W 1978 roku on także był wśród najlepszych 16 uczestników turnieju, tyle że wówczas oznaczało to awans do III rundy, bo w drabince było 64 tenisistów, a nie 128 jak dziś.
Kubot zrezygnował ze startu w mikście z Andreą Hlavackovą, dobre przygotowanie do gry o ćwierćfinał z Novakiem Djokoviciem miało priorytet.
Scenariusz meczów Agnieszki Radwańskiej i Franceski Schiavone jest na razie podobny: Włoszka zamęcza Polkę liftowanymi uderzeniami z obu stron kortu, tenisistka z Krakowa traci cierpliwość i punkty. Sobotnia porażka (2:6, 2:6) jest czwartą na cztery spotkania, niewygoda gry ze Schiavone wydaje się oczywista. Środek zaradczy jest znany – atak, ale w sobotę niewiele z tego wyszło. Na mówienie o wyjątkowej serii przegranych jest jednak za wcześnie, tenis zna przypadki znacznie bardziej efektowne. Najbardziej znany – 16 kolejnych porażek Gerulaitisa z Jimmym Connorsem – przeszedł do legendy, także ze względu na sławny komentarz Vitasa po pierwszym zwycięstwie: „Nikt nie wygrywa z Gerulaitisem 17 razy z rzędu!”.
Patent na sensacje mają głównie Rosjanki. Do ćwierćfinału nie doszła Dinara Safina (nr 2), którą znów rozbolały plecy i. Swietłana Kuzniecowa (3). k[óra nie dała rady Nadii Pietrowej. Ale inni też potrafią. Marin Clilić wyeliminował po ponad 4,5 godz. gry Juana Martina Del Potro (nr 4), a Jie Zheng, wygrywając z Aloną Bondarenko, napisała nowy, chwalebny rozdział w historii chińskiego tenisa.