Spadająca Ana

W sobotę Agnieszka Radwańska gra z Aną Ivanović, gwiazdą po przejściach.

Publikacja: 26.03.2010 21:01

An Ivanović

An Ivanović

Foto: AFP

Dwa lata temu Serbka wygrała Roland Garros i weszła na szczyt rankingu. Była spełnieniem marzeń działaczek WTA Tour: ładna, zdolna, bystra, uprzejma. Miała być najpiękniejszą wizytówką kobiecego tenisa przez lata.

Nie wytrzymała długo. Jej kariera gasła, najpierw powoli, ostatnio już bardzo szybko. Rok 2009 zaczynała jako piąta tenisistka świata, kończyła jako 22., nie wygrała żadnego turnieju. W tym roku przegrała pięć z dziesięciu meczów. Szybko odpadła z Australian Open, dostała baty od Rosjanek w Pucharze Federacji, dwa tygodnie temu zniknęła z drabinki turnieju w Indian Wells po pierwszym meczu i spadła na 58. miejsce rankingu WTA.

Na początku tłumaczono ją zmęczeniem psychicznym po dużym sukcesie, potem doszły kontuzje. Wracała, zmieniała trenerów (tuż przed Indian Wells wynajęła byłego szkoleniowca Steffi Graf Heinza Gunthardta), lecz spadku zatrzymać się nie dało. Niektórzy twierdzili, że to miłość. 22-letnia Ana przyciągała uwagę kolorowych pism burzliwym związkiem z hiszpańskim tenisistą Fernando Verdasco, ale gdy została dziewczyną australijskiego golfisty Adama Scotta, wydawała się szczęśliwa.

– Byłam zbyt impulsywna, za bardzo przejmowałam się wszystkim, już wariowałam od czytania tych wszystkich książek psychologicznych, nawet Zygmunta Freuda, a on nauczył mnie, że spokój jest najważniejszy – tłumaczyła na początku roku.

Bliżej prawdy są chyba ci, którzy sądzą, że Serbkę, jak wiele innych, rozhartował zbyt wczesny sukces. W jej życiu pojawiły się takie pieniądze i takie pokusy, że perspektywa kolejnych lat treningu nie ma żadnego powabu. Jak znaleźć motywację, gdy w listopadzie 2009 roku, mimo słabej formy, podpisuje się z firmą Adidas kontrakt praktycznie bezterminowy – do końca kariery sportowej, z prolongatą w roli ambasadora marki. Kwota, choć nieznana, powinna być spora. Andy Murray za pięć lat współpracy miał dostać od Adidasa 23,5 mln dol.

To oczywiste, że piękna Ana wciąż musi grać, rozpędzona maszyna promocji nie może się nagle zatrzymać, zbyt wiele osób zainwestowało pieniądze w pomyślność Ivanović na korcie i poza nim. Kontrakty z Yoneksem, Roleksem, Verano Motors i innymi firmami zobowiązują.

Jak pokazuje najnowsza historia tenisa, takie kariery bez zwycięstw też są możliwe i opłacalne. Zresztą w roli celebrytki Ivanović wciąż wypada doskonale, ostatnim przykładem jest lutowa sesja w kostiumach kąpielowych w „Sports Illustrated”.

Z Radwańską zagra w sobotę w trzeciej rundzie turnieju w Miami (a właściwie na wyspie Key Biscayne). To będzie ich piąty mecz. Powinien być szósty, ale jeden mecz Ivanović oddała walkowerem. Bilans: 3-2 dla Serbki. Ostatni ich pojedynek, przed niespełna rokiem w Rzymie, był zadziwiający: najpierw spora przewaga Ivanović, potem Radwańskiej, w decydującym secie Serbka prowadziła 4:0 i nie wygrała już gema.

Na swojej stronie internetowej Ana napisała przed sobotnim meczem, że będzie ciężko, ale spróbuje się cieszyć grą. Z Radwańską, nr 8 na świecie, o radość i relaks podczas spotkania może być trudno. Sobotnia sesja na głównych kortach w Key Biscayne zaczyna się o godz. 16.

Dwa lata temu Serbka wygrała Roland Garros i weszła na szczyt rankingu. Była spełnieniem marzeń działaczek WTA Tour: ładna, zdolna, bystra, uprzejma. Miała być najpiękniejszą wizytówką kobiecego tenisa przez lata.

Nie wytrzymała długo. Jej kariera gasła, najpierw powoli, ostatnio już bardzo szybko. Rok 2009 zaczynała jako piąta tenisistka świata, kończyła jako 22., nie wygrała żadnego turnieju. W tym roku przegrała pięć z dziesięciu meczów. Szybko odpadła z Australian Open, dostała baty od Rosjanek w Pucharze Federacji, dwa tygodnie temu zniknęła z drabinki turnieju w Indian Wells po pierwszym meczu i spadła na 58. miejsce rankingu WTA.

Tenis
Hubert Hurkacz wciąż nie doszedł do siebie. Jest już poza Australian Open
Tenis
Iga Świątek gotowa do walki. Kolejne pewne zwycięstwo w Australian Open
Tenis
Australian Open z ważną zmianą. Czy trener może przesądzić o wyniku meczu?
Tenis
Australia da się lubić. Magdalena Fręch gra dalej
TENIS
Australian Open. Hurkacz szuka wersji 2.0. Takiego meczu dawno nie zagrał
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego